Kilkanaście lat grał w barwach siedleckiej Pogoni, wiele lat pełnił funkcję kapitana zespołu. Wczoraj zagrał z nią po raz ostatni. 33-letni zawodnik Robert Kwiatkowski po pierwszym meczu w pierwszej lidze pożegnał się w klubem i kibicami.
– Jestem miło zaskoczony takim pożegnaniem, oczywiście bez łez się nie obeszło, chociaż cały dzień obiecywałem sobie, że ich nie będzie to się nie dało. Tyle emocji, wspomnień, przeżyć – mówi Robert. – W sumie to większą część swojego życia tutaj spędziłem, więc nie wiem jak ja się teraz odnajdę przynajmniej przez ten pierwszy tydzień. Chyba jak wsiądę w samochód to odruchowo będę jechał do Siedlec – dodaje ze śmiechem.
Jak mówi jako najstarszy zawodnik pamięta doskonale każdy szczebelek jaki drużyna musiała pokonać by być w tym miejscu w którym jest dzisiaj. Wszystkie awanse, potknięcia i sukcesy które będą jeszcze długo żyły w jego pamięci. Teraz jak mówi wraca do domu, ale nie rzuca piłki.
– Jest awans i to chyba dobry moment by odejść. Będą zajmował się szkoleniem młodzieży w Garwolinie i grał w miejscowym klubie ale na niższym szczeblu – tłumaczy zawodnik. – Za dużo mnie nie było w domu, dzieci rosną potrzebują ojca, żona potrzebuje męża i chyba czas bym tam był – dodaje.
Na pytanie czy wyobraża sobie życie bez piłki odpowiada bez zawahania: – „Taka możliwość jest niemożliwa. Tydzień bez piłki to już chodzę i wariuję, jak nie będą na boisku to obok”.
Kibice w podziękowaniu dla Roberta posłuchaj: