27 września spektakl „Iwona, księżniczka Burgunda” w reżyserii Macieja Czapskiego otworzył tegoroczną edycję Ogólnopolskiego Festiwalu Teatrów Prywatnych „Sztuka plus Komercja”. Na deskach Sceny Teatralnej publiczność zobaczyła m.in.: Waldemara Obłozę, Dorotę Zielińską i Miriam Aleksandrowicz. W roli aktorki teatralnej zadebiutowała Joanna Jabłczyńska.
Koniec i bomba, kto oglądał ten trąba 🙂
Nigdzie nie ma recenzji, a przecież to premiera! Nie pojęli? Nie zrozumieli? Nie skumali? Czemu ta cisza? Były owacje? Był komplet na widowni? Zabrakło biletów?
Żeby choć jeden głos jak było, jak się podobało, ale nic! Cisza…
No to był ten zapowiadany przez dyrektora sukces czy nie?
Wygląda na to, że jednak nie.
Bo Ci żyłka pęknie, wychilluj człowieku. Na stronie CKiS są nagrane opinie widzów po spektaklu na przykład, możesz posłuchać.
Co widz innego powie gdy mu dyr. mikrofon pod nos podsunie pod szatnią.
Co aktor innego powie gdy w portfelu przybywa gotówki.
Strona CKiS nie jest żadnym miernikiem sukcesów.
Miernikiem jast cisza.
Dziwne, że w TS jest art., który spłodziła jurorka festiwalowa.
Juror nie powinien się wychylać.
Czytam pierwszy raz – nie rozumiem. Czytam drugi raz – rozumiem, ale nie wszystko. Czytam więc i trzeci raz i wreszcie zrozumiałam. Jedna osoba, ta sama osoba z resztą, w trzech różnych komentarzach, usilnie próbuje wmówić mi – czytelniczce, że spektakl ten nie jest warty mojej uwagi. Najpierw pretensje do dziennikarzy, że nie pokusili się o recenzję (w Siedlcach w ogóle jest redagowanych za mało recenzji książek (szkoda, bo kocham!) czy wydarzeń kulturalnych). Potem, jak już jakaś jest, to nowe pretensje, bo jest, bo ktoś napisał i napisał dobrze. Syndrom wiecznego malkontenta? Mniejsza. Na spektaklu byłam. Miałam przyjemność, wspólnie z koleżankami "po fachu", uczestniczyć w próbie generalnej z publicznością na dzień przed premierą. Nie będę długo rozwijała swojej myśli, bo nie o to chodzi. Spektakl dobry, aktorzy i ich dobór, zwłaszcza pan Obłoza, re-we-la-cja. Młoda pani Jabłczyńska, która dotychczas kojarzyła mi się dotychczas z Fasolkami i przeróżnymi serialami TV i do której obecności w spektaklu z racji powyższej podchodziłam nie chętnie, pokazała, że w teatrze też potrafi się odnaleźć i przekonująco zagrać – poprawna dykcja, mimika twarzy, naprawdę pomimo wcześniejszego uprzedzenia podobała mi się w roli gombrowiczowskiej Izabeli. Sama główna postać, postać Iwony, choć mówi niewiele, robi duże wrażenie. Scena balu – wielki plus. Scena uśmiercenia Iwony – chapeau bas. Jeszcze prywatnie dodam pozdrowienia dla Grześka K. z obsady spektaklu (było nieźle, brawo), którego kiedyś miałam okazję uczyć.
Myślę, że zobaczyć spektakl co najmniej można, ja dodałabym, że trzeba, bo to coś nowego w repertuarze teatru. Wówczas samemu można spróbować sobie wyrobić opinie na jego temat. Myślę też, z racji skrzywienia zawodowego, że to dobry wybór zwłaszcza dla młodych ludzi w wieku LO czy wyżej, którzy z Gombrowiczem i jego działami i tak w niedalekiej przyszłości się spotkają albo już po trochu spotkali. Z resztą prawie wszystkie pozycje od Gombrowicza przeczytać warto, niechaj książki nie leżą tylko na półkach, sięgnijmy po tego wspaniałego autora, polecam, większość z nich czyta się przysłowiowym jednym tchem. Ja właśnie po raz kolejny na warsztat wzięłam "Trans-Atlantyk" – cudowny język, z autorów współczesnych rzadko ktoś jeszcze tak pisze, a szkoda.
Byłam na próbie generalnej i na premierze- rewelacja a dlaczego nie ma recenzji ? Bo trzeba by było pisać same superlatywy o tym spektaklu ,o CKIS ,a przecież jest cicha zmowa dziennikarzy na ckis więc nie można pisać dobrze o ckis ani o ich produktach 🙂 .Więc jak nie da się napisać żle to lepiej wcale nie pisać…ale widownia wie swoje i sale pełne prawie zawsze ,prawdziwi widzowie nie maja czasu na bzdurne rozgrywki