Rodzice kilkuset uczniów z obecnych klas trzecich i szóstych powinni zdać sobie sprawę z tego, że ich dzieci od 1 września zmienią szkołę. Czy im się to podoba, czy nie.
Od kilku miesięcy wiadomo było, że w związku z wygaszaniem gimnazjów i jednoczesnym przekształcaniem ich w 8-klasowe podstawówki, konieczne będzie przenoszenie uczniów między szkołami.
Do stycznia problem nowego roku szkolnego w Siedlcach w ogóle bagatelizowano tłumacząc, że dopóki prezydent Duda nie podpisze ustawy oświatowej, nie można jeszcze mówić o konkretach. Od stycznia zapewniano, że rodzice będą informowani o działaniach urzędu.
Prawda jest taka, że przenoszenie klas między szkołami będzie i koniec. I będzie wbrew rodzicom, bo ci na ten pomysł najwyraźniej zapatrują się niechętnie.
Do 3. marca do urzędu powinny wpłynąć deklaracje rodziców, którzy wrażają zgodę na to, aby ich dzieci z dniem 1 września zmieniły swoją dotychczasową szkołę podstawową na taką, jaką zaproponował urząd miasta. I wpłynęły. Było ich niecałe 20…
– Wyjątkiem jest jedna szkoła, a dokładnie jedna klasa ze szkoły podstawowej numer 11 – przyznaje naczelnik wydziału edukacji Sławomir Kurpiewski. – Z pozostałych placówek w tej chwili nie ma wskazań, a dyrektorzy przecież przeprowadzili spotkania z rodzicami.
Machina zmian ruszyła. Rada miasta podczas ostatniej sesji miejskiej przyjęła projekt sieci szkół jaka od 1 września ma działać w Siedlcach. Teraz dokument jest sprawdzany przez siedlecką delegaturę kuratorium oświaty, a na sesji 28. marca radni będą podejmować uchwałę dot. planu sieci szkół.
– Dopiero po tej uchwale będzie można mówić o kwestiach organizacyjnych – twierdzi Sławomir Kurpiewski.
Ale inaczej sprawę widzi Adam Skup. Dyrektor siedleckiej delegatury Mazowieckiego Kuratorium Oświaty w Warszawie, pytany przez nas czy rodzice będą mieć wpływ na to, w której szkole 1 września wyląduje ich dziecko, mówi krótko.
– Po podjęciu uchwały będzie ona obowiązywała i w tym momencie nie. Rodzice mogli przed podjęciem uchwały rady miasta to konsultować z radnymi, prezydentem, wydziałem edukacji.
Rodzicom do pokazania swojego niezadowolenia zostało niewiele czasu, bo trudno uwierzyć w to, że radni mającej większość w radzie miasta koalicji PiS-STS zagłosują przeciw „pisowskiej” uchwale.
– Jeśli uznamy, że trzeba będzie przenieść klasy i jeśli to będzie wynikało z analiz, to w kwietniu na pewno rodzice się o tym dowiedzą – twierdzi Sławomir Kurpiewski. Czy rodzice mogą nie zgodzić się na takie rozwiązanie? – Każdy obywatel ma prawo wypowiadać swoje zdanie i mieć określony stosunek – mówi naczelnik.
Zmiany muszą być. Dlaczego?
Budynki, w których teraz jest 6 klas, po prostu nie pomieszczą wszystkich uczniów. Od września dojdzie tam klasa siódma i będzie nabór do pierwszej. Od września 2018 będzie w nich już osiem klas. Jeśli chodzi o klasy trzecie to są one liczniejsze, w związku z wysłaniem do szkół sześciolatków i siedmiolatków. Są jeszcze budynki zamienione z gimnazjów w podstawówki. Te z kolei nie mogą stać puste.
Rodzice mogą mieć wpływ na wybór klas, które przejdą do innych szkół. Może się tak stać jeśli w danej szkole dogadają się między sobą i wybiorą oddziały, które zostaną przeniesione. Innych rozwiązań nie ma. W planach jest przeniesienie 23 z 88 klas.
– W przeciwnym razie warunki do nauki nie będą sprzyjające. I o tym trzeba rozmawiać z rodzicami, pokazywać ewentualne zagrożenia i dochodzić do jakiegoś konsensusu – mówi naczelnik wydziału edukacji. Ale z czasem rozmowy się skończą. – Będzie podjęta ewentualnie uchwała rady, która wskaże niektórym oddziałom klasy trzeciej obecnej, bądź szóstej obecnej miejsce realizacji obowiązku szkolnego w szkołach powstałych w wyniku przekształcenia gimnazjum.
Pytany przez nas czy rodzice wiedzą, że jeśli nie zdecydują się dobrowolnie na przeniesienia, zrobi to za nich urząd, mówi że nie wie.
– Nie wiem czy rodzice to wiedzą. To dyrektorzy organizowali spotkania. My jesteśmy na etapie wstępnym, zakładamy, że cały kwiecień to jest miesiąc na wszelkiego rodzaju spotkania i szczegółowe rozwiązania w systemie oświaty.
Zmartwionym rodzicom nie pomoże też kuratorium oświaty. Adam Skup, kierownik siedleckiej delegatury przyznaje, że jedyne co może zrobić kurator to zaopiniować czy uchwała przyjęta przez radę miasta jest zgodna z ustawą o systemie oświaty.
A przecież miało być tak bezproblemowo. Do tego zredukowanie zatrudnienia o 15 etatów, potężne środki wydane na dostosowanie pracowni itd. Wiwat dobra zmiano.
Lipa!!! Dobra zmiana w praktyce.Siedzieć cicho i pokornie!!!! Wszystko o nas bez nas!!!!
Osiedle Sekuła zostało przeniesione (klasy I) do szkoły nr 12. Urząd miasta zmienił- ok. Przypominam tylko, że musi dostosować dojazdy do szkoły, ponieważ dzieci mieszkające na Sekule nie mają żadnego dojazdu do szkoły nr 12.
Ciekawe co zrobią z dziećmi integracyjnymi np z 6. Jak zlikwidują klasę to co z tymi dzieciakami które wymagają pomocy ? Słyszałam o systemie 3 zmianowym… ale to też nie jest rozwiązanie. o 19 skończą a lekcje kiedy ? To nie jest kwestia dobrej zmiany tylko pomysłu jak tom zrobić. Przecież był czas że klas było 8 i było OK
Jak na razie wydział edukacji nie zabłysnął. Najprościej poddać przesunięcia klas pod głosowanie radnym. Radni natomiast nie mają najmniejszego pojęcia o dzieciach, rodzicach i sytuacjach rodzinnych. Jak więc mogą podjąć decyzję? No chyba, że jak zwykle w oparciu o dyscypliną partyjną i koalicyjna. Czy to jednak właściwa metoda? Do jakiej roli sprowadza się nas rodziców i nasze dzieci? Ja osobiście mam dość takiego traktowania.
Czy przeniesienie dzieci do szkoły odległej o kilkaset metrów to rzeczywiście wielki problem? Gdyby chodziło o szkołę w sąsiednich miejscowościach, jak u nas w gminie, to rozumiem. Ale tu w przypadkach, które rzeczywiście tego wymagają, ze względu choćby na pracę na dwie zmiany, nie rozumiem. Komuś bardzo zależy aby mieszać.
Śmiech na sali, że naczelnik wydziału edukacji nie wie, czy dyrektorzy podlegli urzędowi rozmawiali z rodzicami o tym, co stanie się, jeśli rodzice nie zdecydują się na przeniesienie dziecka do innej szkoły… Jak Pan nie wie, to się Pan kompromituje. Do roboty!
Po co rodzice tworzą sobie problem ze zmianą szkół? Jak dziecko będzie musiało dojeżdżać do innej szkoły to miasto musi tak zorganizować komunikację publiczną, żeby dzieci miały autobusy. Ciekawe czy rodzice tak samo się buntują jak zakład pracy zmieni miejsce o kilka ulic dalej albo bliżej. Zmiana szkoły to nie to samo co zmiana pracy z Siedlec na Warszawę. Problem nadęty.
Odpowiedź do wpisu 'Czytelniczki':
Pogratulować!!! Co to za porównanie dorosłego i jego zakładu pracy do sytuacji dziecka???? nie rozumiem!!!! Może niech się nie wypowiadają ci, którzy mają zerowe pojecie o dzieciach lub jest to im obojętne co się dzieje z dzieckiem???
Gdyby głupota umiała fruwać…..
Nadęty problem? chyba mózg
I już odkodowane. Wszystko.
A jakaż to trudna sytuacja dla dziecka zmiana szkoły? Tu chyba chodzi głównie o klasy trzecie czyli już co najmniej 10latki. Raczej wskazane, żeby od wczesnej młodości dziecko przyzwyczajało się do zmiany otoczenia pozarodzinnego, dziecko szybciej uczy się samodzielności,a nie trzymać się mamusinej spódnicy do matury. A do zmiany rowerku z trzech kółek na dwa albo komórki na lepsze nowe to szybko się przyzwyczajają. I nie muszą w związku z tym chodzić do psychologa. Zmiana szkoły o kilka ulic to nie to samo co rozwód rodziców.