„Nie lubię tego poniedziałku”
Ligia Marciniuk, dyrektor Zrzeszenia Handlu i Usług
W zasadzie nie ma tu nic do komentowania. Jesteśmy zdegustowani frekwencją. Poszli do urn zwolennicy aquaparku. Pewnie jest to efekt ferii, ale nie tylko. Wydaje mi się, że siedlczanie przyzwyczajeni są do tego, że biorą to co im się podaje a potem psioczą. Zdecydowanie ten tydzień nie zaczął się dla mnie dobrze. Nie lubię poniedziałku. Tego poniedziałku.
„Ferie, pogoda i prezydent”
Anna Sochacka, radna STS
Nie uważam, że to referendum się nie liczy. Jednak jakoś się liczy, bo okazuje się, że niemal cztery tysiące chciało aquaparku a nie jak twierdził prezydent na podstawie sondażu telefonicznego, pięćset To dla nas, radnych jest jakiś znak. Pieniądze na referendum nie przepadły. Dostali je członkowie komisji, czyli siedlczanie. Niska frekwencja to moim zdaniem efekt ferii, pogody i namawiania prezydenta do tego, żeby nie brać udziału w głosowaniu. Nie zapominajmy, że mieszkańcy naszego miasta nie są przyzwyczajeni do referendum.
„Byłem spokojny”
Jarosław Głowacki, wiceprezydent Siedlec (PiS)
Od początku byłem spokojny o wynik tego referendum. Liczby mówią same za siebie. Inicjatorom udało się zmobilizować zaledwie połowę spośród tych, którzy wcześniej podpisali się pod wnioskiem o przeprowadzenie referendum. Myślę, że jest to wynikiem błędnie skonstruowanych pytań, które wielu mieszkańców wprowadzały w błąd. Fakt, że ponad dziewięćdziesiąt procent siedlczan pozostawiło władzom miasta rozstrzygnięcie kwestii przyszłości terenu stadionu przy ulicy Wojskowej jest też dowodem na pełne poparcie dla realizowanych przez nas działań inwestycyjnych. Chciałbym też wszystkich siedlczan uspokoić. Wynik referendum przybliża, a nie oddala perspektywę budowy aquaparku. Oczywiście na błoniach siedleckich.
„Jest mi smutno”
Mariusz Dobijański, przewodniczący Rady Miasta Siedlce
Tak niska frekwencja to przede wszystkim porażka inicjatorów. Nie potrafili oni głosowaniem zainteresować nawet tych, którzy podpisali się pod wnioskiem o referendum. To porażka, która kosztowała. I nie mam tu na myśli jedynie kwestii finansowej. Ważniejsze jest dla mnie to, że siedlczanie nie skorzystali z możliwości jaką dała im demokracja. Stało się tak na skutek niewłaściwej atmosfery i politykierstwa wokół tematu. To smutne, bo mamy rok wyborczy. Przed nami kolejne głosowania. Co jeśli lutowe referendum zniechęciło do nich mieszkanców miasta? Nie bez znaczenia był też sposób sformułowania pytań a żadna z odpowiedzi niczego nie rozstrzygała.