Wszystko wskazuje na to, że dwaj celnicy z siedleckiego urzędu celnego przez rok (tyle trwało dochodzenie) przyjmowali łapówki za szybkie wydanie zaświadczenia o uiszczeniu podatku akcyzowego od pojazdu sprowadzanego z zagranicy. Zamiast ustawowych 7 dni – funkcjonariusze robili to od ręki. W ten sposób w ciągu roku jeden z nich „zarobił” ponad 54 tys. zł.
W miniony piątek, 8 października do Sądu Rejonowego w Siedlcach został skierowany akt oskarżenia przeciwko 10 osobom w tym przeciwko 3 funkcjonariuszom publicznym. Dwóch z nich to pracownicy siedleckiego urzędu celnego.
DWAJ SKORUMPOWANI
Mężczyznom zarzuca się przyjmowanie korzyści majątkowych w związku z pełnieniem funkcji publicznej. Sprawa jest związana z działalnością 2 garwolińskich firm wykonujących tzw. usługi sekretarskie. To w nich przez dwie panie załatwiane były formalności podatkowo – celne związane ze sprowadzaniem samochodów z zagranicy.
– W praktyce wyglądało to tak, że nabywcy pojazdów, które zostały zakupione za granicą, ale nie zostały jeszcze zarejestrowane na terenie Polski korzystając z wiedzy osób prowadzących te usługi zlecały przeprowadzenie całej procedury związanej z zarejestrowaniem tych pojazdów – tłumaczy Małgorzata Podniesińska, prokurator. – Oddawały się po prostu w ręce specjalistów. Gdzie pojawiali się dwaj siedleccy celnicy? To urzędzie celnym w Siedlcach należało uzyskać zaświadczenie o uiszczeniu podatku akcyzowego od pojazdu sprowadzanego z zagranicy. Jak wyglądał cały proces? – Dwie panie wyliczały wartość akcyzy, opłacały ją na poczcie lub w banku a potem szły do urzędu celnego, składały wniosek o wydanie takiego zaświadczenia z kopią wpłaty.
RAZEM „ZAROBILI” 65 TYS. ZŁ
Przypomnijmy, że urząd celny zgodnie z przepisami prawa ma na wydanie takiego zaświadczenia termin 7 – dniowy. Nie każdy chce jednak czekać tyle dni. Poza tym do wspomnianego czasu należy dodać kolejne terminy.
– Aby przyspieszyć uzyskanie takiego dokumentu obie z pań za każdy samochód, czyli komplet dokumentów dotyczący każdego samochodu przekazywały celnikom kwotę 50 złotych. Korzyść była taka, że zaświadczenie było wydawane od ręki lub najpóźniej następnego dnia – słyszymy od prokurator.
W ten sposób jeden z funkcjonariuszy pracujących w Siedlcach w ciągu roku „zarobił” aż 52 tys. 450 zł. Mężczyzna jak ustaliła prokuratura wydał 1115 zaświadczeń. Jeśli wartość samochodu była bardzo zaniżona albo przekroczony był termin do uiszczenia akcyzy (5 dni od daty przekroczenia granicy państwa) to wtedy koszt wynosił 100zł. Drugi celnik w ten sam sposób przyjął 11 tys. 950 zł wydając 127 zaświadczeń.
– Ten ostatni funkcjonariusz dokonywał jeszcze pełnych odpraw celnych pojazdów sprowadzonych z innych państwa niż kraje unijne. Jedna z oskarżonych przy jego udziale odprawiła 3 pojazdy i za taki samochód sprowadzony z USA kwota wynosiła 1000 złotych – mówi Podniesińska.
KTO OPRÓCZ CELNIKÓW?
Ponieważ w przypadku aut sprowadzanych z USA procedura była bardziej skomplikowana, inna była także kwota łapówki. Żaden z funkcjonariuszy nie przyznał się do zarzucanych mu czynów pomimo, że 5 osób na nich wskazało. Panie zaś przyznały się do wręczania korzyści majątkowych. Oprócz nich przyznały się także 3 inne osoby, ponieważ jedna z kobiet przez miesiąc była nieobecna w pracy i wyręczały ją inne osoby, m.in. mąż.
Oprócz dwóch celników, jak już na początku poinformowałyśmy, akt oskarżenia o wręczanie korzyści majątkowych sformułowano wobec 5 osób. Dwie z nich to kobiety związane z 2 firmami wykonującymi usługi sekretarskie.
Kolejną osobą jest diagnosta. Wydawał on zaświadczenia o sprawności pojazdów, które często nie nadawały się do ruchu. Mężczyzna miał poświadczyć nieprawdę w 141 zaświadczeniach. Diagnosta nie pobierał za swoje usługi pieniędzy, ale dzięki niemu stacja kontroli pojazdów spod Garwolina miała korzyści w ilości klientów.
9 osobą wobec której sformułowano akt oskarżenia jest mężczyzna, którego żona pracowała w Wydziale Komunikacji garwolińskiego starostwa. Mężczyzna bez jej wiedzy przyjmował 50 zł za załatwienie formalności w urzędzie, żonie zaś mówił, że o pomoc prosi jego znajomy. Postawiono mu zarzut płatnej protekcji, czyli powoływania się na wpływy w instytucjach państwowych.
Ostatnim oskarżonym w sprawie jest grafik pracujący w drukarni. Przy użyciu programów komputerowych i bazując na formularzach ściągniętych z internetu bądź z innych druków zmieniał na przykład daty zawarcia umowy.
INFO: Za przyjmowanie korzyści majątkowych ustawa przewiduje do 8 lat pozbawienia wolności. Jak powiedziała prokurator Podniesińska jest również zarzut uczynienia sobie z tego stałego źródła dochodów. Urząd Celny w Siedlcach nie chciał skomentować sprawy i odesłał nas do rzecznika Izby Celnej w Warszawie. Niestety kilka prób połączenia z nim nie przyniosły rezultatu.
bg
Cholera człowieka trafia jak czyta takie informacje. A akcja "nie daję nie biorę" już dawno skończona, tak??