Emocje wrzały niczym podgrzewana grochówka do piątku, kiedy to zebrała się Drużynowa Rada Starszych, która miała głosować w sprawie pomysłu DD. Ale wtedy on dorzucił do tej grochówki swój bigos. - Nic nie będziemy zamykać - oświadczył.
|
Co w Siedlcach szumi (odc. 15)
To znowu ja, druh Felietonek. Jakiś czas nie wpisywałem nic do kroniki naszego obozu, bo ostatni tydzień był naprawdę gorący. I nie mówię o pogodzie ani grochówce na obiad – po prostu się działo. Kiedy coś się dzieje, lepiej nie pisać, bo nim się skończy pisać, trzeba skreślać. A wtedy kronika wygląda jak bielizna zucha.
No ale teraz już się chyba skończyło. No więc piszę, od początku. A na początku było zebranie Trochę Starszych Zastępowych. Na tym zebraniu TSZ dostali do głosowania jeden taki pomysł Druha Drużynowego, znaczy się komendanta obozu. DD zaproponował, żeby namiot potańcówkowy był zamykany o zachodzie słońca. Chodzi o to, że wychodzące z zabaw zuchy dość często rozrabiają. A to coś kopną, a to przewrócą, a to na przykład próbują nawiązać kontakty z mieszkańcami okolicznych namiotów, pytając gromko: „Luuuuuuudzieee! Śpicie?!”. Ci jednak kontaktów nawiązywać nie chcą, więc skarżą się Jednostce Ochrony Drużyny. Ta zaś podobno skarży się Drużynowemu, bo z zuchami potańcówkowymi nie daje sobie rady. – Jaki z tego wniosek? – zapytał DD. – Jeśli rozrabiaki będą o zachodzie słońca w swoich śpiworkach, w obozie zapanuje spokój – odpowiedział.
Kłopot w tym, że nie wszyscy Trochę Starsi Zastępowi podzielili jego zdanie. – Ta sytuacja to nie wina namiotu potańcówkowego. Raczej dowód, że siły Jednostki Ochrony Drużyny są niewystarczające – stwierdził jeden z TSZ należący do zastępu „Platforma Wiertnicza”. Złośliwi dorzucili, że niedobór jodu powoduje kretynizm, a postępowi – że Drużynowy chyba szykuje nam obóz zamknięty.
Potem dorzucał już kto żyw, bo sprawę pomysłu DD kilka sprytnych druhenek opisało w kolportowanych tu gazetkach. Dominowali zwolennicy ostatniej tezy – jak się domyślam, dlatego, że nocują dostatecznie daleko od namiotu potańcówkowego. Zuchom rozrabiakom współczuto, a Drużynowego podejrzewano o przedawkowanie mszy polowych. Niezbyt liczna, ale aktywna grupa pionierów puściła zaś w obieg protest przeciwko zamykaniu lokalu. Co prawda ja krzyknąłem, że chyba prawda leży pośrodku, ale podejrzewam, że zza kroniki słabo mnie było słychać.
Emocje wrzały niczym podgrzewana grochówka do piątku, kiedy to zebrała się Drużynowa Rada Starszych, która miała głosować w sprawie pomysłu DD. Ale wtedy on dorzucił do tej grochówki swój bigos. – Nic nie będziemy zamykać – oświadczył. – Chciałem tylko sprawdzić, czy jesteście czujni. No i jesteście, bo zaczęliście rozmawiać na ten niezwykle ważny temat. A JOD poradzi sobie z krnąbrnymi zuchami. Dali nam przykład bracia skauci zza oceanu, jak zwyciężać mamy – dodał.
Wówczas zagotowało się jeszcze bardziej. – O nie! Przyszliśmy dyskutować i głosować, więc to zrobimy! – oświadczyli Starsi. Dyskutowali zatem, choć bardziej z pomysłem zamykania namiotu potańcówkowego niż koncepcją utarcia nosa rozrabiakom metodą zaoceaniczną. A potem głosowali. I to dwukrotnie – czy przestać dyskutować i czy zamykać.
Gdy piszę te słowa, pochylają się nade mną druhowie i druhenki. – Ale co z tego wynika? – pytają. – Że warto rozmawiać – odpowiadam nieco rozkojarzony, bo skupiam się na ostatnim zdaniu. Brzmi ono: „I prowadzić kronikę”.
Bartek Szumowski
|
chciałbym w tym miejscu podziękować redakcji, że jest Pan Bartek – od dzisiaj mój druh i zuch. Panie Bartku brawa, brawa, brawa. To jest coś najlepszego co tutaj w tym dziale czytałem. I chcę więcej. Przyrzekam, że od dzisiaj publicznie zacznę mówić "DD" a zwrot "A wtedy (coś) wygląda jak bielizna zucha." będzie moim ulubionym.