Mamy połowę roku a polskie szpitale już wstrzymują przyjmowanie pacjentów na niektóre oddziały. Powód? Strach przed brakiem pieniędzy z Narodowego Funduszu Zdrowia za nadwykonania. Efekt? Zrozpaczeni i zdenerwowani ludzie. Jak sytuacja wygląda w dwóch siedleckich placówkach: szpitalu miejskim i wojewódzkim? Podobno nie jest źle.
– Dla nas priorytetem jest pacjent i do tej pory podejmowaliśmy ryzyko, że leczyliśmy ponad limitem a potem dopiero walczyliśmy z Narodowym Funduszem Zdrowia – mówi Wojciech Kaszyński, dyrektor Wojewódzkiego Szpitala Specjalistycznego w Siedlcach. – Oczywiście nie możemy pójść na pełny zakres nadwykonań natomiast nie ma czegoś takiego, że robimy jakieś ograniczenia. Nie będzie tego ani teraz ani po przekształceniu. – dodaje. – Do tej pory udawało nam się, lepiej – gorzej ale odzyskiwać te pieniądze nawet w sądzie. Nie możemy dopuścić do sytuacji, w której pacjent będzie odchodził z kwitkiem.
Podobna sytuacja ma miejsce w szpitalu miejskim. Tutaj kolejki są tylko na oddziale chirurgicznym, ale nie ma to związku z pieniędzmi z Funduszu Zdrowia.
– U nas pacjenci są przyjmowani i nie ma sytuacji odmów – słyszymy od Mirosława Leśkowicza, dyrektora SPZOZ w Siedlcach. – Jedyne utrudnienie jest w przypadku oddziału chirurgicznego, gdzie pacjenci w trybie planowym są przesuwani w kolejce natomiast w trybie nagłym są przyjmowani bez zwłoki w każdej sytuacji. Nie jest to jednak spowodowane obawą przez brakiem pieniędzy a możliwościami diagnostycznymi i leczniczymi oddziału – podkreśla dyrektor. Jak powiedział SPIN, na oddziałach: wewnętrznym, położniczym, noworodkowym, zakaźnym i psychiatrycznym pacjenci są przyjmowani „w miarę potrzeb wynikających z przyczyn medycznych”.
– Obecnie realizujemy kontrakt z nadwykonaniami, ale mamy na uwadze dobro pacjenta i nie stwarzamy żadnych ograniczeń w kwestii przyjęć – dodaje Leśkowicz.
bg
co to za tytuł: a nie powinny? a pierwsze zdanie w ogóle przeczy…