Podczas komisji finansów doszło do dyskusji na temat sytuacji w Miejskim Przedsiębiorstwie Komunikacyjnym. Obecni byli na niej pracownicy spółki. Ich głównym zarzutem był brak komunikacji i dialogu ze strony prezesa Jacka Dmowskiego oraz żądanie podwyżki o 5 złotych na godzinę.
– Chcemy pracować za uzgodnioną, odpowiednią stawkę i chcemy mieć stworzone odpowiednie warunki do pracy, bo w tej chwili prezes i prezydent odpychają od siebie te problemy – mówił przewodniczący związkowej „Solidarności”. – Mieliśmy rozmawiać o finansach po przedstawieniu bilansu, ale bilans jest a rozmów nie ma.
Problemem dla kierowców są też warunki w jakich pracują. Chodzi między innymi o zastawianie miejsc przeznaczonych dla autobusów przez kierowców co sprawia, że ryzyko kolizji jest duże.
– Trudne warunki są w okolicy PKP i na pętli przy Kurpiowskiej, gdzie odbywa się targ. Kiedy ja zawadzę o samochód przyjeżdża policja i dostaję mandat 1200 złotych, natomiast ten kierowca dostanie maksymalnie 300 złotych. Ja jeszcze stracę premię a ubezpieczyciel „wchodzi” na ubezpieczenie prywatnego auta – tłumaczył pracownik MPK.
Drugi z kierowców podawał radnym inne przykłady niewłaściwego zachowania prezesa miejskiej spółki. Mówił o używaniu przez niego „łaciny” w rozmowach z pracownikami oraz o wysłużeniu się pracownikami podczas dyskusji o podwyżkach cen biletów.
– To nas „ubrano” w tę podwyżkę, że myśmy jej chcieli. A tak naprawdę to prezes powiedział nam, że jeśli nie będzie podwyżki cen biletów to nie będzie jakichkolwiek podwyżek wynagrodzeń – mówił podczas obrad pracownik MPK i wiceprzewodniczący związkowej „Solidarności”.
To nie wszystko. Kierowcy czuli się też oszukani przez prezesa MPK w czasie pandemii Covid. – Poproszono załogę żebyśmy poszli na urlopy, bo nie było pracy i kursy były likwidowane. My to rozumieliśmy i poszliśmy. Jak nam prezes podziękował? Pozabierał 15 procent premii na 20 – wyliczał mężczyzna.
Pracownicy obecni na obradach komisji podkreślali, że w związku z trudną sytuacją kadrową nadgodziny w spółce to norma. W jednym roku zgodzili się, aby tych było 316 w skali roku, bo w przeciwnym razie groziłoby zawieszenie kursów świątecznych.
– Mamy żal, że nikt tego nie docenia, że nikt nie chce z nami rozmawiać, że brak jest jakiegokolwiek dialogu – tłumaczyli.
Pracownicy i radni za niewłaściwe uznali nieobecność prezydenta Andrzeja Sitnika i prezesa MPK Jacka Dmowskiego na dzisiejszym posiedzeniu komisji, ale wiceprezydent zapewniał, że prezydent o planowanej obecności pracowników nie wiedział.
– Nie wiem też czy prezes miał taką wiedzę – tłumaczył.
Robert Szczepanik brał też w obronę prezesa MPK. Podkreślał, że ma od niego zapewnienie, że rozmowy ws sytuacji finansowej trwają, a on sam rozumie żądania swoich pracowników.
Na dowód braku woli porozumienia ze strony władz spółki pracownicy (przewodniczący związku zapewnił, że wypowiada się w imieniu wszystkich) przytaczali nieobecność prezesa i prezydenta na niedzielnym spotkaniu podczas, którego chcieli przedstawić swoje stanowisko. Ale nikt, poza kilkoma radnymi, nie przyszedł.
Nieobecność Andrzeja Sitnika wiceprezydent tłumaczył tym, że … jest to realizacja woli radnych, którzy skrytykowali jego wizytę w liceum „Prusa”. Dlatego, jak mówił jego zastępca, prezydent zdecydował, że nie będzie go w MPK. W toku rozmowy okazało się, że o niedzielnym spotkaniu poinformowany został przewodniczący rady miasta Henryk Niedziółka, ale informację przekazał tylko niektórym radnym.
Dzisiejsza komisja zakończyła się natomiast sformułowaniem wniosku do prezydenta miasta o „niezwłoczne podjęcie działań w celu podwyższenia wynagrodzeń pracowników Miejskiego Przedsiębiorstwa Komunikacyjnego Sp. z o.o. w Siedlcach”.
Warunki. Niech kierowcy MPK najpierw wymagaja od siebie niech prezes przejrzy jak łamią prawo i rozmawiają przez telefony komórkowe nie używając zestawów słuchawkowych. Są opryskliwi nie wiele się różnią od prezesa i tego wlodarzyny.
Dokładnie tak. Poza tym Miasto godziwie opłaca Straż Miejską, która powinna być uczulona i na każdy telefon kierowcy interweniować. Gwarantuję, że po miesiącu, max. dwóch problem by był rozwiązany.
Kurpiowska pętla, tragedia od lat – po sąsiedzku działka miejska pod parking płatny wydzierżawiona za grosze. Gdzie gospodarność miasta? Grosze od lat do kasy miasta za brak bezpieczeństwa. Na marginesie, dlaczego inne osoby za takie stawki nie mogą wydzierżawić działki komunalnej?
Przy PKP Żółkiewskiego – tragedia. Bar S… na dziko, taras baru na dziko, na działce miejskiej – drogowej. Latające krawężniki. Widzą i udają że nie widzą….
Kierowcy powinni tam nie wjeżdżać bo brak jest warunków, zachowania bezpieczeństwa , dzwonić po służby….ale oni cierpliwe to znoszą od lat. Podziwiam kierowców MPK.
To samo pętla na działkach. Czy nie można jej przenieść ciut dalej, gdzie jest takie półkole idealne do zawracania autobusów.
Czyżby stanęli na ulicach i zablokowali ruch ?
A ja myślę, że w mniejszym stopniu chodzi o dobro kierowców ile o kampanię wyborczą. A swoją drogą każdy kto choć przejechał MPK po siedleckich ulicach to zauważył, jak wiele trudu muszą zadać sobie kierowcy, żeby wjechać na niektóre przystanki /np. Chrobrego przy sklepach/. Wcześniej straż miejska podjeżdżała i zwracała uwagę kierowcom parkującym na przystanku, obecnie ze świecą trzeba szukać straży w tej okolicy.
Pracownicy maja rację, chcą godnego wynagrodzenia, a podejście Prezesa MPK i Prezydenta jest niewłaściwe i żenujące, niedogodne sprawy sa wyciszane i wszystko jest zamiatane pod dywan…tak jest i było tez w Inne spółce miejskiej.
Czas na zmianę prezydenta i nie tylko tej osoby.
Bronia interesów kierowców. A tak naprawdę kierowcy prace wykonują każdy widzi jak. Rozmawiają permanentnie podczas jazdy przez komórki, ludzi wożą jak kartofle, nie zatrzymują się na przystankach, w lecie wyglądają jak "banda" przebierańców bo jeden w bermudach, drugi w podkoszulce etc. Politycy włączyli się do sprawy, a mogą w tej sprawie "poruszać palcem w bucie" bo to nie ich kompetencje. ALE PRZECIEŻ MAMY KAMPANIE WYBORCZĄ. Ot co.
W MPK nie ma premii która gwarantuje Układ Zbiorowy Pracy. Jest wyłącznie premia uznaniowa, a jej nieotrzymanie nie oznacza zabrania i nie daje podstawy pracownikowi do dochodzenia roszczeń. Układ zbiorowy trzeba czytać ze zrozumieniem a nie opowiadać dyrdymały o zabieraniu .