Uniwersytet chciałaby odzyskać lub sprzedać działkę. W tej chwili w dawnym akademiku mieszka 370 ukraińskich uchodźców. Ponad 100 to osoby starsze i z niepełnosprawnościami, które 2 lata temu uciekły przed wywołaną przez Rosję wojną.
Schronienie dała im Fundacja Leny Grochowskiej, która w Siedlcach uruchomiła jeden z Domów Uchodźcy. Budynek pod jego utworzenie nieodpłatnie przekazał siedlecki uniwersytet. Stało się to zaledwie 2 miesiące od wybuchu wojny.
– Budynek Domu Studenta numer 3 przy ulicy Bema 1 przekazaliśmy Fundacji 19. kwietnia z przeznaczeniem na zorganizowanie tymczasowego schronienia dla osób pochodzących z ogarniętej wojną Ukrainy i do chwili obecnej pełni on funkcję Domu Uchodźcy – mówi rzeczniczka Uniwersytetu w Siedlcach Beata Gałek.
Pełnoskalowa wojna w Ukrainie trwa jednak już ponad 2 lata. To długo i sytuacja uczelni jest teraz inna niż przed 2022 rokiem.
– W związku rozwojem naszej oferty dydaktycznej i sytuacją na rynku wynajmu w Siedlcach, obserwujemy stale rosnące zapotrzebowanie na miejsca noclegowe dla naszych studentów – przyznaje Beata Gałek. – Jest to podyktowane wzrostem cen i czynszów za wynajem mieszkań, który spowodował, że wielu chętnych niestety nie otrzymało akademika – dodaje rzeczniczka.
Dlatego UwS przekazał Fundacji pismo, w którym przyznaje, że chciałby nieruchomość odzyskać lub sprzedać.
– Podjęliśmy rozmowy, dotyczące aktualnej sytuacji i planów Fundacji wobec budynku przy Bema 1 – mówi Beata Gałek i zapewnia, że los ukraińskich uchodźców jest dla uczelni ważny. – Dlatego chcemy wspólnie wypracować rozwiązanie, które ograniczałoby koszty społeczne podejmowanych działań i pozwoliło nam zapewnić miejsca noclegowe dla studentów.
Co ostatecznie stanie się z nieruchomością zależeć ma od rozmów z Fundacją. A ta choć stanowisko Uniwersytetu rozumie, podkreśla, że nie stać jej na wykupienie działki i budynku po cenie rynkowej. Według wcześniejszych szacunków UwS, oscyluje ona w granicach 16 mln zł.
– To pieniądze poza naszym zasięgiem. Rozmawiamy z uczelnią i innymi podmiotami, które byłyby gotowe wesprzeć nas w zebraniu pieniędzy, ale na pewno nie takiej kwoty. Stoimy przed dylematem co zrobić – mówi dyrektorka Fundacji Aneta Żochowska.
Należy zaznaczyć, że sprzedaż działki przy ul. Bema była analizowana zanim wybuchła wojna.
Niech Pan Grochowski zabiera do swoich hoteli. Dość już utrzymywania tych ludzi
Niech panujący obecnie kandydat się wykaże. Niech pomoże. On jest taki dobry i skuteczny we wszystkim.
Żałosny człowiek nie mający samooceny. Żal patrzeć na tego osobnika.
Osiem ostatnich lat dało w kość ludziom.
Nienawiść na każdym kroku.
Egoistyczne bydło bez empatii wylewa swe żale ze swojej małości.I to podobno w katolickim kraju.
Kochaj bliżniego swego jak siebie samego…..:(
za czyje pieniądze utrzymuje się i leczy 370 banderowców
Siedzą za darmo, a gospodarz dostaje co miesiąc ponad pół, czasem prawie mln.
A Polak urabia sobie ręce po same łokcie żeby czynsz zapłacić, żyły wyprówa żeby mieć na życie A tych nierobów i roszczeniowców trzymają za darmo w takim budynku
ŻAL I WSTYD DLA MIASTA
A co ma miasto do umowy między uniwersytetem a fundacją Grochowskiej?
Tego włodarze nic nie obchodzi aby sam się nachapał. Nic nie robi, tylko układziki wsadzanie swojego kolesiostwa.
Poczytajcie to się dowiecie za czyje i czym zajmuje się fundacja.
Wydaje mi się że komentujący to roszczeniowcy…..mało,mało,ciągle mało.
Wina ludzi uciekających przed wojną?