Podczas trwającej sesji miejskiej radni opozycji zainteresowali się wydanym w lipcu przez ratusz „Biuletynem Siedleckim”
Radny Robert Chojecki zażądał od urzędników informacji o kosztach jakie poniósł ratusz, o tym kto wydawał i kto dystrybuował materiał. Porównał go do materiału wyborczego kandydata na prezydenta Andrzeja Sitnika. – Z reguły w takich przypadkach prosi się o znalezienie pięciu podobieństw, patrząc na te zdjęcia proszę o znalezienie pięciu różnic – zakończył swoje wystąpienie.
Radny Mariusz Dobijański odniósł się do wydarzeń sprzed kilkunastu miesięcy kiedy (przed wyborami do sejmiku mazowieckiego) podobny w konstrukcji biuletyn wydał ówczesny prezydent Siedlec Wojciech Kudelski. – Wtedy razem ze mną krytykował pan takie działanie. Cóż się zmieniło w ciągu tych kilkunastu miesięcy? – pytał radny.
Radny Maciej Nowak zwrócił uwagę na to, że dane zawarte w nim nie są sprecyzowane, bo część inwestycji będzie opłacana w przyszłym roku. Skrytykował też fakt, że w tym roku samorząd pozyskał mało środków zewnętrznych, podczas gdy w gminie Zbuczyn, Wiśniew i Skórzec kwoty idą w milionach.
Prezydent Siedlec poprosił o przerwę w obradach, aby mógł odpowiedzieć na pytania. Po przerwie odpowiedzi udzielali konkretni naczelnicy.
Odpowiedzi:
- Biuletyn wydrukowano w ilości 5 000 egzemplarzy
- koszt egzemplarza to 1,06 zł brutto
Andrzej Sitnik przypomniał też, że w ubiegłym roku na materiały w lokalnej telewizji i radiu gabinet prezydenta wydał ponad 150 tysięcy złotych.
To pan radny chojecki może poprosić, a nie ŻĄDAĆ.
Radni-bezradni niech się biją w własne piersi ,kwiczą bo nie mogą bawić się publiczną kasą .
Wart Pac pałaca, a pałac Paca. Tak kiedyś mówiono. I tak teraz jest. Jeden i drugi dobry.
Oni nie bardzo wiedza na czym polega kontrolna funkcja rady.
Radni powinni obawiać się o siebie bo tak niedojrzała oportunistyczna postawa jaką prezentuja może być przyczyną pożegnania się przez nich z polityką. Siedlczanie widzą blokowanie działań