Rada miasta 9 głosami „za”, 7 „przeciw” i przy 4 wstrzymujących przyjęła budżet na przyszły rok. Suchej nitki na prezydencie nie zostawiła część opozycji. Kolejny raz Andrzejowi Sitnikowi zarzucono brak szacunku do radnych i taktowanie ich jak maszynek do głosowania.

To było drugie głosowanie uchwały budżetowej. Tydzień temu radni nie przyjęli dokumentu, bo jak zgłaszała część z nich, nie mieli na niego żadnego wpływu.

– Nikt nas o nic nie zapytał, nikt nie uwzględnił naszych wniosków. Tam nie ma niczego naszego, ale słyszymy, że to od nas zależy czy będą pieniądze na pensje – mówili zbulwersowani radni apelując o wspólne prace nad budżetem i zmiany.

Problem w tym, że w dokumencie głosowanym dzisiaj żadnych zmian nie było. I to był główny zarzut do prezydenta i autorów dokumentu. Zwracali na to uwagę Janusz Cabaj (PiS) Robert Chojecki (PiS), Mariusz Dobijański (Polska2050), Maciej Nowak (PiS), Iwona Orzełowska (Polska 20250) czy Marlena Puzia.

– Radni nie zgodzili się z projektem ostatniego budżetu, ale nic nie zostało w nim zmienione. Nie uwzględniono żadnej naszej opinii – mówiła i pytała – Ile razy można uginać się pod taką presją? Nie możemy oczekiwać, że ten prezydent będzie zachowywał się w stosunku do nas inaczej, jeśli my, jako radni, będziemy na takie zachowania pozwalać.

Tydzień temu radna zwracała uwagę na planowaną dużą dywidendę z PEC (15 mln zł) i fakt, że kwoty te nie mają niczego wspólnego z ich ostateczną wysokością. Dzisiaj chciała wiedzieć czy było to przedmiotem jakikolwiek rozmów. Zwróciła też uwagę na to, że w „nowym starym budżecie” nie uwzględniono szacunkowych wycen działek i lokali, których sprzedaż radni przegłosowali tydzień temu.

Pełne emocji stanowisko zaprezentowała radna Iwona Orzełowska. Chciała, aby uchwała budżetowa została zdjęta z porządku obrad, bo jak tłumaczyła „nie zgadza się na procedowanie tego samego”. Sytuację, w której prezydent tworzy budżet, bez żadnych konsultacji z radą nazwała sytuacją, która „ścina ją z nóg”.

– Moje sumienie i myślenie o radzie miasta jest zdruzgotane, tym w jaki sposób radę miasta traktuje prezydent. Jak długo będziecie pozwalać państwo, żeby tak traktować to miasto, radę miasta? – pytała. – Nie było nawet propozycji rozmowy czy wyjaśnienia. To jest ten sam dokument. Ponowny szantaż uprawiany na radnych jest absolutnie niedopuszczalny. Można było chociaż udawać, że ma pan dobre zamiary. Takie postawienie sprawy jest nie tylko nieuczciwe, ale jest jawnym lekceważeniem rady miasta – tłumaczyła. – Dziwię się, że pozwalacie państwo na takie traktowanie siebie – mówiła.

W obronę prezydenta miasta, podobnie jak tydzień temu, wziął radny KO Krzysztof Chaberski.

– Jesteśmy po 8 latach dewastacji budżetu samorządów przez Prawo i Sprawiedliwość. Mam wrażenie, że wchodzimy w okres kampanii wyborczej a budżet miasta to coś, co jest ponad podziałami – mówił.

Radny przypominał ubytki w dochodach jakich samorząd doświadczył w trakcie ostatniej kadencji rządu Zjednoczonej Prawicy i grubo niedoszacowaną subwencję oświatową (w projekcie budżetu na 2024 to ponad 100 mln zł – od red.)

Radna Monika Polak (Bezpartyjne Siedlce) powiedziała, że w kwestii konstruowania budżetu zaufa „wydziałowi finansowemu”, który przygotował budżet.

– Słyszymy, że w porównaniu z projektem sprzed tygodnia nie było zmian, a ja uważam, że skoro wydział finansowy nie jest w stanie ich nanieść, to tego zrobić się nie da.

Według prezydenta budżet jest taki jaki w obecnych czasach może być. Andrzej Sitnik przypomniał, na bazie wyliczeń Związku Miast Polskich, o finansowych konsekwencjach jakie wywołały decyzje rządu Zjednoczonej Prawicy.

– W latach 2019 – 2024, po uwzględnieniu wszystkich rekompensat, nasz budżet został uszczuplony o 130 milionów złotych po stronie dochodów z podatku PiT. W tym samym czasie same wynagrodzenia wzrosły o 148 milionów. Niedobór subwencji to ponad 288 milionów. Razem daje to nam 568 milionów. Takie są fakty, a z faktami dyskutować się nie da – mówił.

Robert Chojecki podobnie jak część radnych opozycji, zarzucił Andrzejowi Sitnikowi brak współpracy z radą miasta. Przypomniał niskie pozycje Siedlec w rankingach dotyczących zamożności samorządów, rozwoju a wysokie jeśli chodzi o zadłużenie.

– Nie widzę w pana działaniach strategii rozwoju. To jest ekonomiczne dryfowanie. Prezydent musi umieć stworzyć wokół siebie zespół, razem z którym będzie rozwijał miasto. Nie wystarczy przez 5 lat tylko mówić o współpracy, trzeba po prostu współpracować. Ten model jednoosobowego zarządzania Siedlcami nie sprawdził się – podsumował.

Przypomnijmy. Dochody zaplanowano w wysokości 721 mln złotych, a wydatki 759 mln. Wydatki inwestycje – prawie 130 mln złotych. Najważniejsze zadania to: budowa kilku dróg: Okopowej, Pamięci Ofiar II Wojny Światowej, Artyleryjskiej i Garwolińskiej, budowa dwóch branżowych centrów umiejętności, remont w liceum „Prusa”, zadaszenie boiska przy SP nr 2. Zaplanowano dywidendę z PEC w wysokości 15 mln złotych i emisję obligacji do 55 mln. Zadłużenie miasta na koniec przyszłego roku ma wynieść ponad 450 mln zł.