Solidarna Polska staje „w obronie polskich lasów”. Podczas konferencji w Siedlcach, poseł Anna Maria Siarkowska zachęcała do składania podpisów pod projektem obywatelskiej ustawy.
Chodzi o stanowisko Komisji Ochrony Środowiska Naturalnego, Zdrowia Publicznego i Bezpieczeństwa Żywności Parlamentu Europejskiego, która w styczniu wydała pozytywną opinię o zmianie traktatów, które przeniosą leśnictwo z kompetencji krajowych do wspólnych UE.
– Dostrzegamy to zagrożenie, że to Unia Europejska będzie chciała zarządzać naszymi lasami. Że chcą przenieść kompetencje z Warszawy do Berlina tak naprawdę, do Paryża czy do Brukseli i na to nie może być nasze zgody – mówiła poseł SP ziemi siedleckiej.
Siarkowska, która nazywała polskie lasy „dobrem” i „skarbem” narodowym, podkreślała, że zmiany będą mieć fatalne skutki.
– Polskimi lasami najlepiej zarządzają polscy leśnicy. Lasy zapewniają 500 tysięcy miejsc pracy, a Polska to potentat branży drzewnej. Drewno to najbardziej ekologiczny surowiec i jest surowcem odnawialnym. Bez niego branża meblarska będzie skazana na wykorzystywanie tworzyw sztucznych a ceny drewna drastycznie wzrosną. Należy sadzić lasy, potem je wycinać, a potem znowu sadzić. To jest najbardziej korzystne – tłumaczyła poseł. Stąd zbiórka podpisów pod projektem ustawy obywatelskiej „W obronie polskich lasów”.
– Chcemy, aby zarządzanie polskimi lasami było nadal w kompetencjach polskiego państwa. Chcemy też, aby obywatele nadal mieli wolny dostęp do lasów, bo unijne przepisy będą zmierzały do tego, aby do znacznej części lasów ludzie wstępu nie mieli – apelowała poseł z Siedlec.
Razem z nią swój niepokój wspólną polityką leśną wyraził nadleśniczy Nadleśnictwa Siedlce Jerzy Osiak. Twierdził, że w „przedstawianych koncepcjach jest wiele sprzeczności”.
– Między innymi oczekuje się zwiększenia roli lasów w pochłanianiu dwutlenku węgla, co to jest sprzeczne z dążeniem do ich naturalizacji, bo lasy poddane długotrwałej ścisłej ochronie stają się emitentem CO2. Ponadto zakłada się, że nawet 40 procent polskich lasów miałoby być poddane ochronie ścisłej. To znaczy, że te 40 procent będzie emitentem dwutlenku węgla. Nie należy też oczekiwać, że w takich miejscach zwiększy się bioróżnorodność.
Nadleśniczy podkreślał, że gospodarka leśna w Polsce nie wymaga zmian.
– Lasy zajmują jedną-trzecią powierzchni naszego kraju i cechuje je ogromna bioróżnorodność. A rola Lasów Państwowych w jej ochronie jest duża – mówił. – Gospodarka leśna prowadzona przez leśników jest zrównoważona, wielofunkcyjna i systematycznie powiększa zasoby leśne.
Warto jednak zaznaczyć, że aby leśnictwo przeszło pod kompetencje UE, potrzebna jest zgoda wszystkich państw członkowskich, tymczasem Polska już zadeklarowała swój sprzeciw dla tych zmian. Styczniowa opinia Komisji Ochrony Środowiska Naturalnego nie jest w żaden sposób wiążąca.
A to podła unia, chce ukrócić masową wycinkę lasów w Polsce. Jak oni tak mogą. Wyciąć lasy na złość Unii, uraaa!
Na widok lasu pisowcom zawsze ślinka leci i myślą sobie, ile można było by tu wyciąć !
Czy ta przebrzydła UE nakazuje nam wywozić całe lasy pociągami do Chin.Przecież nie jest to żadną tajemnicą,że pieniądze jakie pochodzą z handlu drewnem z polskich lasów są doskonały wsparciem dla nieudolnych polityków opcji rządzącej.Nad całym bezpieczeństwem krzyk podnosi nie kto inny tylko grupa krzykaczy od Zera i miernoty prawniczej oraz jego zakłamanych krzykaczy,którzy chcą również mieć swój udział w kapitale uzyskanym ze sprzedaży drewna i dlatego wrzask jaki podnoszą o tzw."ochronę lasów polskich"to czysta propaganda serwowana naiwnym i myślącym nielogicznie i wierzącym,że PiS i Ziobro mają w tym szczere intencje.