Reforma oświaty w Siedlcach wchodzi na ostatnią prostą. Za kilka godzin miejscy radni zdecydują o przeniesieniu klas ze szkół podstawowych do podstawówek powstałych na bazie wygaszanych gimnazjów.
Jedną z takich klas jest 3d w SP nr 11. Rodzice uczniów od wielu dni otwarcie przyznają, że nie podoba im się projekt uchwały jaki przygotowały władze Siedlec. Zgodnie z dokumentem, od 1. września obecni trzecioklasiści będą uczyć się w SP nr 1, czyli obecnym gimnazjum nr 1.
– Wszyscy rodzice z naszej klasy są tej propozycji przeciwni. Po pierwsze droga do nowej szkoły będzie dłuższa, niektóre dzieci będą mijały po drodze „Jedenastkę” i szły do „Jedynki” – tłumaczą przedstawicielki rodziców, ale podkreślają, że sen z powiek spędza im co innego. – Wcześniejsze założenia reformy zakładały, że do nowej szkoły zostanie przeniesionych kilka klas, a wytypowana jest tylko nasza. Jak w nowej placówce będą funkcjonować nasze dzieci? Razem z nimi w budynku będą tylko sześcio- i siedmiolatki oraz nastolatkowie z klasy siódmej.
Rodzicom trudno sobie wyobrazić chociażby zawody czy konkursy międzyklasowe, bo… nie będzie innej klasy czwartej.
– Nie rozumiemy dlaczego z „Jedenastką” ma pożegnać się akurat nasza klasa i dlaczego tylko jedna.
Dyrektorka szkoły, do której jeszcze chodzą uczniowie 3d przyznaje, że decyzja o przeniesieniu jakiejkolwiek klasy nie jest, nie była i nie będzie łatwa. Małgorzata Szostek twierdzi, że już pod koniec stycznia wskazywała, że ten oddział może być jednym z dwóch (drugi to 3f) do przeniesienia.
– Były to klasy, w których wówczas najwięcej dzieci mieszkało w obwodzie nowej szkoły, czyli przyszłej SP nr 1. Ze względu na napływające przemeldowania (tak, aby nie należeć do obwodu SP nr 1 – od red.) również i z tych dwóch klas uznałam, że nie mogę opierać się na tym kryterium – wyjaśnia nam dyrektorka i dodaje, że nie mogła brać pod uwagę także dobrowolnych deklaracji, bo te nie wpływały. – W takiej sytuacji postawiłam skorzystać z pojawiającego się już wcześniej rozwiązania, jakim jest zaproponowanie klasy z ostatnią literą alfabetu. W mojej szkole byłyby to klasy 3e i 3f. Te klasy to są klasy dzieci, które rozpoczęły naukę jako sześciolatki, a na ostatnim spotkaniu z dyrektorami w dniu 6 kwietnia ustaliliśmy, że nie będziemy proponować klas, które są złożone tylko z dzieci, które rozpoczęły naukę jako sześciolatki – tłumaczy.
To „alfabetyczne” kryterium choć trudne do zaakceptowania z jednej strony, z drugiej może wydawać się najbardziej obiektywnym.
Inną sprawą jest natomiast fakt, że na dzień dzisiejszy, obecna klasa 3d od września będzie jedyną klasą czwarta w całej placówce. Na to, jak zapewnia dyrektorka „Jedenastki” wpływu już nie miała.
Przypomnijmy, że jeszcze kilka tygodni temu, wydział edukacji utrzymywał, że przesunięcia dotkną aż 23 oddziałów. Ostatecznie wytypowano 9.
– Wyszliśmy w ten sposób naprzeciw potrzebom rodziców, którzy podkreślali, że chcą mieć większy wpływ na kształt reformy i na to, gdzie będą uczyć się ich dzieci – tłumaczy zmiany planów radny PiS Bogdan Kozioł. Pytany czy powodem nie był strach przed zbyt dużym niezadowoleniem siedlczan i wątpliwościami samych radnych PiS stwierdził, że to „zbyt daleko idące i nieprawdziwe wnioski”.
Prawda jest taka, że ostatecznie, władze Siedlec w kwestii najbardziej kontrowersyjnej części reformy oświaty, czyli przesuwania klas, mają czyste ręce.
– Decyzję podejmowali wyłącznie dyrektorzy – zaznacza rzecznik Wojciecha Kudelskiego Dariusz Dybciak. – Jedyną ingerencją ze strony urzędu było przygotowanie symulacji dotyczącej efektów wejścia w życie reformy – podkreśla Dybciak. Dodaje też, że prezydent miasta był tak daleki od ingerowania w przebieg zmian, że zrezygnował nawet z wizyt i spotkań w jakiejkolwiek ze szkół. – Od razu byłoby to wykorzystane jako zarzut na polityczne zaangażowanie – mówi rzecznik.
Inaczej sprawę widzą radny miasta Mariusz Dobijański z PO i Andrzej Sitnik z „Bezpartyjnych Siedlec”. Według nich reforma w takim kształcie w jakim została zaproponowana jest niepełna.
– I tak mamy ponad setkę rodziców niezadowolonych z przesunięć. Ale dodatkowo, poprzez ich okrojoną ilość, zmianowość w placówkach nie będzie satysfakcjonująca, a nauczyciele będą mieli problem z wypełnieniem etatu – tłumaczy Dobijański. – Liczyłem, że i prezydent i służby prezydenta wykażą wolę współpracy i rozmowy z rodzicami.
Także w tej kwestii urząd odpiera zarzuty twierdząc, że Siedlce do reformy przygotowywały się zanim ustawa została podpisana przez prezydenta Polski.
– Mieliśmy przygotowane symulacje, zebrane liczby, konsekwencje reformy i jej braku. Pokazaliśmy co się stanie jeśli nie będziemy w miejsce wygaszanych gimnazjów powoływać szkół podstawowych – mówi Dariusz Dybciak. – A sami rodzice mieli 3 miesiące na decyzje o dobrowolnym przeniesieniu dzieci. Nie można czynić urzędowi zarzutu, że nie wywiązał się należycie ze swoich obowiązków.
– Nieprzemyślana, chaotycznie wprowadzana, niepełna, nie rozwiązująca żadnych problemów, taka jest reforma oświaty w wersji siedleckiej – komentuje Andrzej Sitnik. – Prezydent schował się za plecami dyrektorów. Brakowało szczerej rozmowy z rodzicami i precyzyjnych informacji czego przykładem są rodzice z siedleckiej „Jedenastki”.
Jak dowiedział się SPIN wczoraj (27. kwietnia), rodzice dzieci z klasy 3d siedleckiej „Jedenastki” spotkali się z naczelnikiem wydziału edukacji UM Siedlce i dyrekcją szkoły. Nie zapadły żadne nowe decyzje poza tym, że rozważane jest przeniesienie kolejnych klas do SP nr 1.
– Po podjęciu uchwały przez radnych ma dojść do spotkania w „Jedynce”, aby rozpocząć budowanie relacji z nową szkołą – relacjonował nam jeden z rodziców.
Projekt uchwały dotyczącej przesunięć klas między szkołami to 14. punkt porządku obrad dzisiejszej sesji. Jej początek zaplanowano na godz. 10.
To zamieszanie z przenoszeniem klas to czubek góry lodowej.
Dopiero po wakacjach wszyscy przekonamy się, jaki bałagan zafundował nam PiS z minister Zalewską, która potrafi jedynie szczerzyć zęby.
Nie bez powodu prawie milion Polek i Polaków domaga się referendum w sprawie tej "deformy".
faktycznie ciemnoludek
faktycznie przeniesiony
Faktycznie przeniesiony, tylko skąd? Może z ZSRR.
A ja widzę to tak. Przeniesienie dzieci do sąsiedniej szkoły jest jak najbardziej uzasadnione. Nie mogą jedne szkoły pękać w szwach a drugie świecić pustkami. Jeśli przenosiny będą dotyczyć większej liczby klas to będzie więcej niezadowolonych rodziców. Cieszyć się będą nauczyciele likwidowanych gimnazjów. Jeśli jest mniej przenoszen klas to jest mniej niezadowolonych rodziców a więcej zadowolonych nauczycieli. Konia z rzędem temu kto potrafi ten dylemat rozwiązać. A decyzję trzeba przecież podjąć.
według mnie po jednym z każdego poziomu powinny być przenoszone oddzialy…
W Jedynce dzieci będą chodziły do szkoły zapewne na godz. 8.00, a po lekcjach będą mogły korzystać z zajęć dodatkowych, rozwijać się artystycznie, uczęszczać na zajęcia kół przedmiotowych i sportowych. Tak jest w Jedynce od lat.
I to są argumenty!
Jedna wielka paranoja!!! Jak można przenieść tylko jedną klasę i skazywać te dzieci na izolację? Tylko po to żeby nie urazić rodziców??? A co z tymi przeniesionymi dziećmi??? Przecież to izolacja i kara dla tych dzieci… Ogólnie cała ta reforma to porażka, dobrze że moje dzieci już wyszły z tego etapu…