Najprawdopodobniej w lipcu opadną emocje związane z wypłatą świadczeń w ramach programu „Rodzina 500 plus”. Teraz są telefony z wulgaryzmami, uzupełnianie wniosków i walka z czasem.

– Do 13 czerwca przyjęliśmy około 5,5 tysiąca wniosków elektronicznych i papierowych. Zakładamy, że z tego 200-300 będzie anulowanych, bo były błędne lub kilkukrotnie składanie przez jedną osobę – informuje Katarzyna Soczewka, kierownik działu świadczeń wychowawczych siedleckiego MOPR.

Z ponad 5 tysięcy wniosków wypłacono 5 tysięcy świadczeń na kwotę 2,5 miliona złotych. Najwyższa kwota przekazywana jednej rodzinie to 4,5 tys. zł.

– Praca jest cały czas bardzo intensywna. Średnio od 1 maja do 13 czerwca każdego dnia spływa około 40 wniosków. Dokumenty wymagają weryfikacji, poprawiania, uzupełniania – podkreśla Adam Kowalczuk, dyrektor Miejskiego Ośrodka Pomocy Rodzinie. – Dużo osób chce się dowiedzieć o statusie swojego wniosku.

Musimy wszystko weryfikować

Każdy złożony wniosek na pierwsze dziecko, czyli wniosek którego podstawą jest dochód wymaga potwierdzenia od urzędu skarbowego, ZUS-u, urzędu pracy.

– Musimy zweryfikować kwoty, potem analizujemy wniosek,  wyliczamy dochody, wydajemy decyzję i przekazujemy kierownikowi do sprawdzenia. Jeśli w  trakcie tej procedury z ZUS-u zostaną przekazane inne dane lub brakuje dokumentów, to taka osoba jest wzywana do wyjaśnienia – opisuje Soczewka i przyznaje, że część o osób nie przychodzi powtórnie do Ośrodka lub robią to po jakimś czasie. – Jeśli osoba nie zgłosi się, aby uzupełnić wniosek, ten pozostanie bez rozpatrzenia.

Na portalach społecznościowych czy w komentarzach internetowych pojawiają się zarzuty pod adresem samorządu, że realizacja programu „Rodzina 500 plus” idzie w Siedlcach dość opornie. W porównaniu do największych miast Mazowsza, w Siedlcach odsetek wydanych decyzji w stosunku do złożonych wniosków jest najniższy. Wśród osób, które ubiegają się o świadczenie pojawiają się emocje, często te negatywne.

– Nie mogę powiedzieć, że wszyscy są roszczeniowi – zastrzega Katarzyna Soczewka. – Niektórzy naprawdę przychodzą i spokojnie rozmawiają, ale mamy bardzo dużo wulgarnych telefonów, niektórzy uważają, że utrudniamy wypłaty świadczeń – przyznaje.

Według pracowników MOPR-u takie zarzuty są niesprawiedliwe. Zapewniają, że im także zależy na jak najszybszym „załatwieniu sprawy”. Skąd zatem takie opóźnienia?

– Musimy naprawdę wszystko dokładnie sprawdzać, by potem się nie okazało, że ktoś musi zwracać te pieniądze. Teraz niestety trzeba trochę poczekać na wypłaty, ale dzięki temu eliminujemy te wszystkie przypadki tych, którzy nienależnie by te pieniądze pobierali – wyjaśnia kierownik.

Nie mają lekko

Słowa te potwierdza dyrektor MOPR-u. Adam Kowalczuk zapewnia, że jest zadowolony z tego jak pracują osoby realizujące program.

– Jestem tam codziennie i widzę jak pracują, znam problemy, z którymi się borykają na bieżąco. Na co dzień mam do czynienia z osobami korzystającymi z różnego rodzaju świadczeń i nie spotykamy się z taką agresją i z taką natarczywością, a wręcz wulgarnością jak z niektórymi osobami, które złożyły wnioski na 500 plus – przyznaje. – Bardzo często dochodzi do obrażania przez osoby, które mają się stawić do wyjaśnienia.

Kiedy większość problemów się skończy? Najprawdopodobniej w lipcu pracownicy MOPR-u i świadczeniobiorcy najgorsze będą mieć za sobą. Urzędnicy mają bowiem maksymalnie trzy miesiące na wydanie decyzji i wypłatę świadczenia od momentu daty wpływu prawidłowo wypełnionych dokumentów. Osoby, które złożą wniosek po 30 czerwca nie będą mieć prawa do trzymiesięcznego wyrównania świadczenia.