Do autobusów siedleckiego MPK nie możemy wsiąść z kawą, herbatą czy kanapką, ale nie ma przepisów, które stwierdzają, że nie może od nas… śmierdzieć.

Od 1 lipca „brak elementarnej higieny osobistej (brud i odór)” u pasażera pojazdów komunikacji miejskiej w Warszawie może być jednym z powodów do wyproszenia go. Odpowiednie przepisy przyjęli stołeczni radni. W Siedlcach takich pomysłów nie ma, ale to nie znaczy, że nie ma problemu.

– Mam sygnały od pasażerów, że niekiedy muszą wysiadać z autobusu, ale na razie nie zapaliła mi się żadna lampka, aby myśleć nad rozwiązaniem podobnym do tego z Warszawy – przyznaje Krzysztof Dębiński, prezes MPK Siedlce.

– A szkoda – mówi Marta, stała pasażerka przewoźnika. – Często po południu na jednej z linii jedzie mężczyzna, od którego po prostu śmierdzi. Dwukrotnie musiałam wysiąść zanim dojechałam na mój przystanek. To jest chore, bo płacę i oczekuję jazdy w komfortowych warunkach – tłumaczy.

Czy to oznacza, że w tej chwili musimy męczyć się z osobą, od której śmierdzi? Niekoniecznie. Możemy próbować powołać się na paragraf 14 „Regulaminu usług przewozowych MPK”, który mówi, że z autobusu mogą być usunięte „osoby uciążliwe dla współpasażerów” (Osoby uciążliwe dla współpasażerów lub odmawiające zapłacenia należności za przejazd mogą być usunięte z pojazdu chyba, że naruszyłoby to zasady współżycia społecznego).

– Nie wiedziałem o takim zapisie, ale i tak jest nieprecyzyjny. Nie mówi co znaczy „uciążliwy” i nie informuje, do kogo mam zwrócić się z prośbą o interwencję – podkreśla Łukasz. – Z jednej strony jasno zakazuje się nam wchodzenia do autobusu z kanapką, a z drugiej strony nie zakazuje się nam śmierdzieć – mówi Marta.

Czy pasażerowie siedleckiego MPK mają problem z zachowaniem zasad higieny? Czy doprecyzowanie obowiązujących przepisów to dobry pomysł?