Miało być mocne wejście w ogólnopolskiej stacji telewizyjnej, ale zamiast tego był kilkudziesięciominutowy poślizg. – Mam nadzieję, że pierwsze potknięcie w meczu z Zagłębiem zadziałało tym, że będzie już tylko lepiej – mówi Grzegorz Orzełowski, prezes ARM Siedlce.
Mecz z Zagłębiem Sosnowiec pierwotnie zaplanowany na 11:45 rozpoczął się z 25-minutowym opóźnieniem z powodu awarii prądu, która już nie powinna się powtórzyć. – Problem pojawił się kiedy trzeba było połączyć oświetlenie stadionu, wóz transmisyjny i reklamy – przypomina prezes ARMS. – Co prawda wszyscy wcześniej przysłali nam zapotrzebowanie na moc i agregat spełniał te warunki, jednak w momencie kiedy odpaliliśmy wszystko naraz, agregat na chwilę się zatrzymał. Potem działał już bez zarzutów – dodaje.
Grzegorz Orzełowski zapewnia, że na wykluczenie tego typu niespodzianek w przyszłości jest prosty sposób.
– Zdecydowaliśmy, że wszystkie rzeczy poza oświetleniem będą podłączone do dodatkowego agregatu. Jeśli będziemy mieć dwa oddzielne (agregaty – od red.) to raczej nie powinno być już problemów – tłumaczy Orzełowski.
W najbliższą sobotę pierwszoligowi piłkarze o godz. 19. zmierzą się na własnym boisku z MKS-em Kluczbork.
zdjęcie: ARMS
Czy te słupy są pochylane nad płytę boiska?
Fajne komentarze ,widać że od osób które nigdy tam nie chodzą i nie widziały nawet boiska . A tak słupy są pochylone – trzeba to wiedzieć jak się chce wypowiadać
Wiem co piszę i widzę co jest na zdjęciu.
Chodzę nie chodzę na stadion to moja osobista sprawa i nie rób z tego jakieś tragedii.
74 tysiące Siedlczan tam nie chodzi i nie czują się z tego powodu źle.
UM powinien dbać o Siedlczan, a nie o ludzi z gdzieś tam z kraju, grających na tym stadionie.
PS. Zdjęcie nie musi być takie "powalone".
Może trzy agregaty, urządzenia są awaryjne.
Miasto zapłaci. Może cztery.
dajmy jeden agregat na każdą żarówkę (+ jeden rezerwowy) – co się będziemy szczypać – wszak to ciemny lud za to płaci…