Od 1 września w ramach nowelizacji ustawy o bezpieczeństwie żywności i żywienia ze sklepików w szkołach zniknie „śmieciowe” jedzenie. Placówki oświatowe w całej Polsce powoli się do tego przymierzają. W Siedlcach Szkoła Podstawowa nr 4 postanowiła pójść krok dalej. Będzie nie tylko zdrowo, ale i pożytecznie.
– Sklepik poprowadził samorząd uczniowski – mówi Przemysław Anusiewicz, dyrektor szkoły. – Chcemy, by uczniowie zadbali o siebie sami, oczywiście pod kontrolą nauczycieli i intendenta, który ten sklepik będzie zaopatrywał. Będzie to z korzyścią dla nich, bo nauczą się gospodarności i przedsiębiorczości, a przecież przed nimi w gimnazjum kolejny etap edukacji, gdzie takie przedmioty będą mieć – dodaje.
Zniknie wszystkie co niezdrowe i niepotrzebne w codziennej diecie dzieci a pojawią się kolorowe kanapki, warzywa, owoce, soki, woda. O tym, że dzieci kochają słodycze nikomu nie trzeba mówić.
– Łatwo nie będzie, bo „śmieciowe” jedzenie jest i prawie każdy je lubi, ale trzeba będzie się zmotywować – mówi Zuzanna Kielak, przewodniczącą samorządu uczniowskiego. – Myślę jednak, że wyjdzie to nam tylko na zdrowie, bo będziemy mieć zdrowsze zęby i więcej energii. A dodatkowo cel jest fajny – dodaje.
Samorząd wszystkie pieniądze jakie zarobi w sklepiku będzie przeznaczał na pomoc.
– Wykorzystamy je na dofinansowywanie wycieczek, wyjścia do teatru, prezenty z okazji jakichś uroczystości – wyjaśnia dyrektor. – Z końcem roku powstanie raport, w którym rozliczymy każdą złotówkę – dodaje.
Wielki szacunek dla Pana Dyrektora za pomysł.
Proszę tu o definicję śmieciowego jedzenia? Nie wiem co jest z ludźmi nie tak, ale problem otyłości wśród dzieci społeczeństwa to nie jest te wasze "śmieciowe jedzenie". Powodem nadwagi jest BRAK RUCHU a nie jedzenie. A to że dzieci, bądź dorośli się przejadają, bo zamiast zjeść jednego hamburgera i poczekać aż energia dojdzie do organizmu, jedzą w tym czasie kolejne 3. Inny przykład, nasz zdrowy schabowy, zostaje w organizmie nawet do 3 dni, to dłużej niż jakikolwiek hamburger z wołowiny, hoddog czy zapiekanka. Wydaje mi się że trochę szkoła poszła na łatwiznę, bo zamiast uczyć dzieci o jedzeniu, dietetyce, po prostu wprowadzili jakąś kampanię przeciw "ciepłym kanapkom, fastfood -om". za moich czasów szkolnych codziennie jadłem sandwich-a bądź zapiekankę , potem chodziliśmy na stołówkę na obiad a przed 14 na zupę jak została, brak problemów z nadwagą bo praktycznie do wieczora ganiało się za piłką albo chodziło się na sksy, teraz to komputer i komputer. Rodzicom radzę zmotywować dzieci nad pracą na rzecz własnego ciała niż odmawiania sobie jedzenia. Jak to mają zwykle młode dziewczyny uważające że są za grube.
Akurat czwórka jest szkołą sportową i moje dzieci biegają w tej szkole za piłką nie tylko na lekcjach z wychowania fizycznego. W ,,czwórce" kładzie się bardzo duży nacisk na sport a ,,śmieciowe jedzenie" w tym nie pomaga. Wielki szacunek dla Pana Dyrektora za wspaniałą inicjatywę i dla Pani Marty za wsparcie rodziców i nieustanne zachęcanie dzieci do sportu i zdrowego trybu życia.
Śmieciowe jedzenie w szkolnych sklepikach to słodkie wynalazki sprzedawane na sztuki, gdzie skład pozostaje znakiem zapytania, kupowanie słodyczy firm krzak w hurtowniach za grosze i opychanie ich dzieciakóm po jednym zylu.
Uzależnianie dzieciaków odnprodtego cukru. W domu zdrowo, w szkole syf. Tylko darujcie sobie komentarze w stylu : należy z dziećmi rozmawiać, nie dawać im pieniędźy, przygotowywać kolorowy prowiant itp. Bo to i tak nic nie daje. Sprawdziliśmy! Pomysł szkoły nr 4- fajnie ! Oby tak dalej!
a kto będzie robił te kanapki? dzieci? bo tak standardowo to trzeba mieć książeczkę, badania itp. Kiedy będą robić te kanapki na przerwach czy na lekcjach. czy od sprzedaży będzie odprowadzany jakiś podatek? bo żeby z dobrych chęci…..