800 rodzin może czekać w kolejce do wynajęcia mieszkania w zasobach Towarzystwa Budownictwa Społecznego w Siedlcach, ale danym trudno wierzyć, bo spółka na bieżąco nie weryfikuje ich podań.
– Była u mnie pani, która czeka na mieszkanie od kilku lat i nikt się z nią nigdy nie kontaktował, nie weryfikował, nic. I nie wie czy jej wniosek ma szansę. To nasunęło pytanie czy wiemy ile z tych wniosków jest naprawdę zasadnych – zastanawia się Robert Chojecki, siedlecki radny. – Ostatnia weryfikacja była w 2010 roku, więc tak naprawdę osoba, która zajmuje ostatnie miejsce nie wie czy 500 wniosków przed nią jest nieaktualnych – dodaje.
Mirosław Symanowicz, prezes zarządu STBS-u zarzuty odpiera tłumacząc, że weryfikacje są prowadzone, ale nigdy pod lupę nie bierze się całej listy.
– Jeżeli rozpoczynamy inwestycję, a w tej chwili rozpisaliśmy przetarg na budowę dwóch bloków, to będziemy weryfikować około 200 najdłużej czekających podań – twierdzi. – Sprawdzenie 800 wniosków to nie tylko nieuzasadniony wydatek (koszt listów – od red.), ale i robienie nadziei ludziom. I jeśli aktualnie nic nie budujemy to nie widzę takiej potrzeby – dodaje.
Prezes podkreśla, że STBS liczy każdą złotówkę, czyli nawet tę wydaną na koperty, ale przyznaje jednocześnie, że być może „system” trzeba będzie usprawnić.
A co takiego ważnego robili Filipek i Krzymowski za prawie 300 tys zł za 2013 r razem – że nie starczyło im czasu na czynność tak prostą jak weryfikacja listy????? TBS niewiele budował. Co zatem ta pseudo korporacja robiła????
Symanowicz i Krzymowski to budowniczowie Siedlec to kpina z mieszkańców .Ciągle im mało i od żł…u nie odejdą.
czekam juz 8 rok na liscie jestem ok 380 od 4 lat!