Przyjechali do Polski kilka miesięcy temu. Jedni uciekli w obawie o swoje życie, inni obawiali się przymusowego wcielenia do wojska i wysłania na front. Teraz przebywają w Siedlcach.
W Siedlcach przebywają co najmniej trzy rodziny Ukraińców, które przyjechały tu w ostatnich miesiącach. Rodziny otrzymują niewielkie rządowe wsparcie, ale większość pieniędzy muszą przeznaczyć na opłacenie czynszu za wynajem mieszkań. Siedlecka Caritas wspiera ich pomocą doraźną, m. in. poprzez wydawanie posiłków w jadłodajni przy Świrskiego 57. Rodziny potrzebują jednak wsparcia na większą skalę. Sylwetki i potrzeby dwóch z nich prezentujemy siedlczanom z prośbą o wsparcie.
Rodzina z rocznym synkiem
Andrij i Swietłana mają rocznego syna Timofija. Przyjechali z rejonu Donbasu, gdzie prowadzili normalne życie. Uciekli stamtąd w obawie o życie i z powodu braku pracy i jakichkolwiek perspektyw. Złożyli wnioski o uzyskanie statusu uchodźców, jednak nie mają jeszcze decyzji w tej sprawie. Nie mogą też jeszcze póki co podjąć zatrudnienia, a to praca jest im w tej chwili najbardziej potrzebna.
Rodzina wynajmuje mieszkanie, które jest niekompletnie wyposażone. Dzięki dobrym ludziom otrzymali używaną pralkę. Wciąż potrzebują sprawnej lodówki, czajnika do grzania wody na gazie, sztućców, naczyń kuchennych (talerzy, kubków/szklanek i garnków). Przydałby się im w mieszkaniu dywan, aby roczny Timofij mógł po nim raczkować (posadzka jest bardzo zimna). Brakuje im także pościeli (kołdra, poduszki, poszewki).
Rodzina potrzebuje również rzeczy dla Timofija. Najważniejsze są pieluchy (w rozmiarze 4 lub 4 ), ale też np. kaszki. Timofij potrzebuje butów w rozmiarze 20-21 oraz odzieży w rozmiarze 80-86 cm. Także rodzice potrzebują odzieży – kurtki wiosennej damskiej w rozmiarze „S” oraz męskiej w rozmiarze „L” lub „XL”. Swietłana potrzebuje też butów wiosennych w rozmiarze 37/38.
Rodzina Humeniuków
Z obszaru zachodniej części Ukrainy przyjechała sześcioosobowa rodzina Humeniuków – rodzice i czworo dzieci: Andrij (26 l.), Julianna (16 l.), Karina (15 l.) i Władek (6 l.) Na Ukrainie nie mogli znaleźć pracy, a dodatkowo ojciec i syn dostali wezwanie do wojska. Przyjechali do Polski, by przeczekać trudną sytuację w ich kraju. Do swojego kraju chcą wrócić, gdy tylko ustabilizuje się tam sytuacja polityczna. Bardzo potrzebują pracy, ale na razie nie mogą jej podjąć.
Rodzina potrzebuje kilku rzeczy, których nie jest w stanie kupić z niewielkiego wsparcia, jakie otrzymuje. W pierwszej kolejności potrzebne są: łóżko, dywan, pościel (kołdra i poszewki). Potrzebne są też buty dla dziewcząt w rozmiarze 37-38 oraz 42-43 dla starszego syna i ojca. Rodzina potrzebuje również żywności o długim terminie przydatności.
Każdy, kto zechciałby wesprzeć rodziny, może skontaktować się telefonicznie z siedlecką Caritas. Osobą kontaktową w tej sprawie jest Marta Próchnicka (tel. 501053366). Można również przyjść do siedziby Caritas przy ul. Świrskiego 57.
źródło: Caritas Siedlce / na zdjęciu: Andrij i Swietłana z dzieckiem
Sory ale ńie zauważyłem aby na łamach spinu była prowadzona akcja dla biednych naszych rodaków, chyba że takowych nie ma. Proponuje zając sie nasza biedą
Z uwagi na to, że mój komentarz nie został zamieszczony, mimo upływu kilku godzin, napiszę go jeszcze raz.
Myślę, że Szanowne Panie "redachtorki" celowo pominęły mój wpis, uważając go za niepoprawny politycznie i pewnie, według Pań standardów, moralnie.
Napisałem zaś- " (…)
Niech neobanderowska zachodnia Upaina przygarnie swoich rodaków.
Howgh.
Komentarz poprzedni został zaakceptowany. Jak już wielokrotnie powtarzałam i co zresztą jest w regulaminie komentarze mogą być akceptowane po jakimś czasie.
Po drugie jeśli nie został zaakceptowany to nie mógł być cofnięty.
I na koniec dodam tylko, że zawsze informacje o zbiórkach żywności na SPIN są publikowane. Nie ważne dla kogo (były także dla zwierząt) i przez kogo. Potrzebujący jest taki sam.
I to jest tylko i aż informacja, a nie akcja. My nie prowadzimy akcji, a jeśli Pan nie chce pomóc to przecież nikt nikomu nic nie nakazuje. Zwykła informacja, jednak może jest ktoś kto tej pomocy udzieli.
Pani redaktor!
Swoim wpisem zmusza mnie Pani do kontynuacji naszej korespondencji.
Usiłuje Pani dokonać pewnej manipulacji,a na dodatek chce mnie Pani uczyć logiki. Tymczasem sama się Pani z nią mija.
Pisze Pani, że mój pierwszy wpis został zaakceptowany.
Dlaczego, w takim razie, nie został umieszczony?
Dlaczego w moim drugim komentarzu zwrot (…) został przez Panie wykropkowany?
Cenzura czyżby?
Komentarz niepoprawny?
Nie zauważają Panie istoty sprawy, albo robicie to celowo.Nie napiszę ku której możliwości skłaniam się.
Oczywistym jest przecież, że nikt nie nakazuje komukolwiek pomocy.
Najważniejsze jest jednak to, komu ta pomoc miałaby być udzielona i uzasadnienie dla niej.
Powtórzę zatem swoje słowa:
"Niech neobanderowska zachodnia Upaina przygarnie swoich rodaków.
Howgh.
Panie Ignacy
Z racji tego, że w momencie w którym weszłam na administrację były do tego tekstu tylko dwa komentarze z czego jeden z zarzutem, że o innych potrzebujących nie piszemy, a drugi z zarzutem, że poprzedni komentarz nie został zaakceptowany uznałam, że oba są napisane przez Pana.
Jeśli ten pierwszy nie jest Pana to niestety, ale innego komentarza nie było. Najwidoczniej się po prostu Panu nie wysłał.
Wszystkie dotyczące tego tekstu komentarze które były na administracji to są.
Więc nic nie zostało usunięte.
Jeśli jednak chodzi o wykropkowane słowo to owszem nie przeszło cenzury, ale kulturalnej. W regulaminie jest zaznaczone, że słów tego typu nie akceptujemy i akceptować nie będziemy. Wystarczyło to napisać w sposób kulturalny i nie byłoby problemu.
I na koniec jeszcze raz podkreślę, że nie widzę powodu dla którego miałabym nie opublikować tekstu dotyczącego pomocy tym rodzinom. Jeden pomoże, inny nie. Proste.
To oni dali nogę bo nie chcieli walczyć (zresztą wcale się nie dziwię) a nasz "rzund" nawołuje niemal do wojny z Rosją….
Bez pracy jest tylu polaków i jakoś nie bardzo się ktoś nimi martwi a i z mieszkaniami też nie bardzo się garną i dla władz lepiej jak mają jakieś baraki ale cóż ktoś musi płacić a niektórzy "nasi rodacy"jak widać mają duży wstręt do pracy a żądania wysokie i patrząc na upływający czas to nawet za tak znienawidzonej komuny niektórzy nie pracowali a za "demokracji"tym bardziej bo jak to możliwe w kapitaliżmie pracować za grosze,lepiej niech da opieka i państwo.
Nie życzę sobie potomków banderowców w moim mieście. żyją tu jeszcze ludzie, którzy to dobrze pamiętają, jak można robić im takie rzeczy u ich kresu,to jest niegodziwe.