– Jeżeli po meczu wejdziemy do szatni i będziemy dumnie patrzeć sobie w oczy bez względu na to czy i iloma punktami przegramy, to będzie znaczyło, że wszystko się udało – tak jutrzejsze spotkanie ocenia Teodor Mołłow, szkoleniowiec MKK Siedlce.
Nie jadą na pożarcie, ale też nie obiecują, że wrócą z tarczą. Przed zawodniczkami MKK Siedlce trzecia kolejka Tauron Basket Ligi Kobiet. Tym razem rywalkami naszych koszykarek będzie drużyna Wisły Can-Pack Kraków. Jutrzejsze rywalki MKK do tej pory 23 razy sięgały po mistrzostwo kraju. Ostatni raz w sezonie 2013/2014 kiedy to pokonały CCC Polkowice.
– Najpierw jest Wisła, a potem długo, długo nic – przyznaje z uśmiechem szkoleniowiec siedlczanek Teodor Mołłow.
Nie da się ukryć, że to gospodynie jutrzejszego meczu będą jego faworytkami. Między innymi też dlatego Teodor Mołłov studzi zapędy kibiców przyzwyczajonych do zwycięstw MKK.
– Chodzi o realizm – mówi. – Wisła odskoczyła reszcie i finansowo, i składem. My mamy jeden cel i pod ten cel podporządkowaliśmy wszystko: Jutro chcemy zagrać dobrą koszykówkę, zagrać dobry basket przeciwko zespołowi z Euroligi. To jest dla mnie najistotniejsze. Zawodniczki muszą wyjść z tego meczu zadowolone ze swojej gry, a wynik nie jest istotny. Jeżeli po meczu wejdziemy do szatni i będziemy dumnie patrzeć sobie w oczy bez względu na to czy i iloma punktami przegramy to będzie znaczyło, że wszystko się udało – twierdzi.
Przypomnijmy, że po dwóch kolejach rozgrywek ekstraklasy MKK z dwom zwycięstwami zajmuje 4. miejsce w tabeli. W pierwszym meczu siedlczanki pokonały na wyjeździe łódzki Widzew, a u siebie rozbiły Basket Konin.