47 wystawców i ponad 400 ofert – zakończyły się 11 Siedleckie Targi Pracy. Mimo kiepskiej pogody do budynku Powiatowego Urzędu Pracy w Siedlcach zajrzało sporo osób. Niektóre z nich były już przed godziną 10, czyli planowanym otwarciem imprezy.
– W tym roku najwięcej ofert było dla specjalistów, na stanowiska robotnicze, ale także propozycji prac sezonowych. Tradycyjnie byli dostępni nasi pracownicy, którzy pomagali poprawić dokumenty i podpowiadali jak uzyskać dotację – mówi Ewa Marchel, dyrektor PUP w Siedlcach.
Sami odwiedzający przyznają, że „Targi” mogą być okazją do zorientowania się w aktualnych potrzebach rynku.
Trzeba szukać, trzeba przychodzić
– Jeden z wystawców, przedstawiciel firmy samochodowej zniechęcił mnie swoim lekceważącym zachowaniem, ale reszta stoisk była naprawdę dobrze przygotowana. Jest miła obsługa, a pracownicy urzędu bardzo pomocni. I mam nadzieję, że jakieś owoce z tego będą – mówi jedna z poszukujących pracy kobiet i podkreśla, że z jej doświadczenia wynika, że siedlecki rynek pracy jest nieco zamknięty. – Trzeba „szukać po znajomych”. Obecnie wiele firm liczy na stażystów, a dla osoby w moim wieku – 40 lat na taki staż raczej szans nie ma. Na pewno trzeba szukać, trzeba przychodzić, bo nigdy nie wiadomo gdzie i co na kogo czeka – dodaje.
Wśród niemal 50 wystawców obecnych na tegorocznych „Targach” był Zakład Karny w Siedlcach. Mimo że instytucja poszukiwała tylko stażystów zainteresowanie nią było duże.
Na efekty może trzeba poczekać
– To specyficzna forma pracy, bo izolowani są nie tylko skazani, ale także w jakiejś formie sami funkcjonariusze – tłumaczy mł. chor. Sebastian Demianiuk, wychowawca. – Myślę, że jest to nawet pociągające, bo wiele osób ciekawi jak taka praca wygląda od środka. Staż może zweryfikować czy dana osoba nadaje się do takiej pracy i czy chce tak pracować – dodaje.
Warto podkreślić, że targi pracy to nie miejsce, gdzie podpisuje się umowy i jeśli ktoś przyszedł na nie z takim nastawieniem – wyszedł rozczarowany. Można natomiast z ewentualnym pracodawcą lub osobą odpowiedzialną za zatrudnienie porozmawiać.
– Nawet jeśli dzisiaj nie ma wolnego danego stanowiska, to zdarza się, że pracodawca dzwoni po kilku miesiącach do osoby z Targów, gdyż właśnie takie stanowisko się zwolniło – podsumowuje Ewa Marchel.
I tak nic tu nie znajdą póki rżadza tacy nieudacznicy reszta młodych za chwilę wyjedzie zagranice.
Po co szukać niech idą do Tchórzewskiego i zapiszą się do PiS a następnie do księdza Nimirki on ich pokieruje i nie potrzeba Powiatowego Urzędu Pracy.
Ha Ha HA dopiero Niemirko z kumplami wygryzł Kiernikowskiego bo za dużo kasy chciał, a da bezrobotnym -m prędzej Lenin z mauzoleum wyjdzie niż to się stania
Targi to impreza dla urzędników. A rzeczywiście Tchórzewski rozdaje etaty.