Czy wydzielenie zakładu w Siedlcach, na które w ubiegłym tygodniu wyraziło zgodę Nadzwyczajne Walne Zgromadzenie spółki Polimex-Mostostal przywróci zakład na dawne tory i pozwoli uratować miejsca pracy? Jak mówi Andrzej Hojna, przewodniczący siedleckiej zakładowej „Solidarności” potrzeba na to sporych pieniędzy, ale trzeba mieć nadzieję, że to się uda.
– Ten pomysł nowy nie jest, bo przewija się od kilku miesięcy – tłumaczy Hojna. – Czy to się uda czas pokaże, ale jeżeli to pomoże całej spółce to takie wyodrębnienia różnych oddziałów będziemy akceptować – dodaje.
Kiedyś było dobrze
Ten kto śledził losy spółki powinien pamiętać, że związki zawsze walczyły, aby Mostostal Siedlce nie został wchłonięty przez Polimex-Cekop. Walka się nie udała i jak mówi przewodniczący wszystkie obawy jakie mieli pracownicy niestety się sprawdziły.
– My sami dawaliśmy sobie radę, natomiast włączenie nas do tak dużej organizacji przyczyniło się do tego, że zaczęliśmy pracować na inne projekty zarządu, czyli na przykład na inwestycje drogowe. A to była studnia bez dna – dodaje.
W tej chwili najważniejsze dla związków jest uporządkowanie wszystkich spraw związanych ze statusem pracowników, układem zbiorowym oraz regulaminem. Jak tłumaczy Hojna czasu na pomyłki już nie ma, bo okres prób i błędów dawno minął.
– Daliśmy zarządowi termin do marca. Wtedy można ruszyć dalej. Na razie najważniejsze jest, by zdobyć środki na rozkręcenie produkcji, bo to jest dla nas celem numer jeden – dodaje.
Wszyscy liczą, że wyodrębnienie zakładu spowoduje większość samodzielność i większy dopływ gotówki, który nie tylko pozwoli na utrzymanie obecnych miejsc pracy, ale być może w przyszłości na ich zwiększenie.
– Musimy odbudować rynek, który pozwoli przyciągnąć nowych i utraconych klientów – mówi przewodniczący. – Liczymy na trzy działy: konstrukcje stalowe, ocynkownię i kratki. Te dwie ostatnie funkcjonują bardzo dobrze, bo to są działy, które nie potrzebują dużych pieniędzy na działalność. Przy konstrukcjach jest większa potrzeba i tu musimy mieć środki na rozruch – dodaje.
Potrzeba 100 milionów
Ile potrzeba na dobry start? Zdaniem Alberta Milattiego, przewodniczącego Międzyzakładowego Związku Zawodowego „Budowlani” w Polimeksie- Mostostal w nieoficjalnych rozmowach pada kwota nawet 100 milionów złotych. Jeśli uda się ją zdobyć to zakład ma szanse dobrze funkcjonować, bo jak podkreśla Hojna firma pracowników ma solidnych i wyszkolonych.
– Do tego dobre zarządzanie i jest nadzieja. Ona zresztą zawsze jest. Mimo iż wielu pracowników się zawiodło już na niejednym pomyśle i planach to każdy z nich wierzy, że utrzyma swoje miejsce pracy. – twierdzi Milatti.
Jestem mieszkańcem Siedlec i od dłuższego czasu wiele się słyszy o poczynaniach w PM. Ogromna gospodarność wyrażająca się kilkumilionową odprawą dla byłego prezesa na kilka dni przed wygaśnięciem kontraktu a teraz jest on doradcą i dalej bierze pensję. Za taką działalność na niekorzyść spółki z automatu powinien wejść prokurator…ale tak wygląda kolesiostwo.
"Ten kto śledził losy spółki powinien pamiętać, że związki zawsze walczyły, aby Polimex Siedlce nie został wchłonięty przez Mostostal."
Dziękujemy za zauważenie błędu. Już naprawione. Za błąd przepraszamy.
jw.
Zapytajcie zwolnieni pracownicy pana tchurzewskiego , i biskupa kiernikowskiego za ile dla czego powstała strefa ekonomiczna MOSTOSTAL niepłaci podtków tylko trują SIEDLCZAN
możesz ich nie lubić ale jak piszesz to nazwiska pisz z dużej litery.
Znam z autopsji setki firm, w których w roli mężów opatrznościowych firm występowali związkowcy. Niestety los większości był marny. Likwidacja lub upadłość. Na biznesie..ekonomii, prawie, zarządzaniu – trzeba się znać. Być profesjonalistą. A u nas zawsze amatorzy udają iż znają się na wszystkim. A jeżeli ci panowie sa na etatach….to po prostu bronią swoich 4 liter. i kasy.
w tym wypadku to profesjonaliści pokazali "klasę". Zresztą tak samo było w przypadku polskiej gospodarki. To nie związkowców wina, że zlikwidowane zostały całe gałęzie przemysłu, bo były "nierentowne" i "nienowoczesne". Kraje, w których została zachowana choć w części tradycyjna gospodarka przemysłowa ekonomicznie przetrwały i są relatywnie silniejsze niż te, które zastosowały "nową ekonomię", czyli model finansowo – handlowy.
Za zarządzanie firma odpowiadają zarząd, rada nadzorcza i właściciele. I to oni są winni problemów firm a nie ZZ. A ZZ to jeden z elementów prawa, które ludzie sobie na szczęście wywalczyli dla poprawy swego bytu. Zarząd, który nie umie współpracować z pracownikami w tym ZZ szybko doprowadzi firmę do ruiny. Ileż to takich zadufanych w swoja nieomylność i poczucie władzy zarządów ja już widziałem. I ileż firm przez zadufanie zarządzających doprowadzonych do upadku. Firmy to ich pracownicy zatrudniani, kierowani, motywowani przez zarządy. A z realiami czyli istnieniem ZZ zwyczajnie trzeba się liczyć. Jeśli się nie umie tego ułożyć, to fora ze dwora, a nie zarządzanie.
niech sobie zz założą własne firmy niech pokażą jak umieją rządzić – wtedy zobaczymy kto sobie lepiej radzi – dzielić cudze pieniądze umie każdy – nawet związkowiec
1. Na szczęście prawo polskie od prawie 100 lat daje związkom zawodowym prawo do funkcjonowania. A bankierzy jak to bankierzy, o tym nie wiedzą. Bankierzy pozostali w XIX wieku (gdzie swoją drogą związki tez były).
2. Związkowcy nie dzielą cudzych pieniędzy tylko działają na korzyść swoich członków słusznie negocjując o polepszenie warunków pracy i płacy z części pieniędzy wypracowanej przez załogę.
3. Czasami związkowcy są szkodliwi, ale nie dotyczy to na pewno Polimexu. Wielokrotnie częściej firmom szkodzą menadżerowie. Często zresztą zarządzają oni ni swoimi pieniędzmi.
4. Bankierze radzę ci przyjrzeć się lepiej gospodarce niemieckiej mającej ogromne sukcesy produkcyjne i eksportowe. I przyjrzyj się ich modelowi udziału załogi w zarządzaniu (tak zarządzaniu).
5. Przypominam ci, ze źródłem sukcesów Mostostalu było zarządzanie przez załogę (prywatyzacja pracownicza). Wszystko było dobrze dopóki nie skoncentrowano kapitału.
6. Klasyczny model liberalny może by się sprawdził, gdyby nie wszechwładza państwa i np. Brukseli. Dziś to przy przeregulowaniu i lobbies jest on zwyczajnie niemożliwy, stąd szansa związkowców na prowadzenie własnej działalności jest mała. Bo by ich zapewne zniszczono na samym wstępie. Oczywiście w ramach nadzwyczaj liberalnej działalności takiej jak dotyczącej np. p. Kluski. Zejdź na ziemię.
podstawa to poobniżać pensje na stanowiskach od brygadzisty w gore szczegolnie BRYGADZISCI KIEROWNICTWO ZWIAZKI itp…….
Nie potrafię inaczej zacząć. Głąbie kapuściany podaj jeden przykład sytuacji, w której to związki zawodowe albo szerzej pracownicy doprowadzili do likwidacji firmy czy przedsiębiorstwa.
Mostostal Siedlecki ma duże możliwości , park maszynowy ,hale dobrych spawaczy, wykwalifikowana kadra pracowników fizycznych ,których nie trzeba uczyć podstaw rysunków itp: kto to łyknie i będzie miał wizje jak ten interes rozkręcić ( żyła złota ) ale to musi być menadżer z jajami .
To o czym napisałeś to są wyłącznie KOSZTY. Potrzebny jest "produkt" "produkty" które znajda nabywców. Zysk powstaje poza ogrodzeniem firmy. Jak na razie tego tu brakuje, czyli podstawy.
Mostostal to nadzieja i przyszłość Siedlec. Wszyscy mieszkańcy, pracownicy łącznie z udziałowcami, urząd miasta, pup oraz inne urzędy i zakłady pracy w różny a skuteczny sposób winni pomóc temu zakładowi dżwignąć się. Tego wymaga dobro ogółu.
Sądząc po wypowiedziach to właśnie w Mostostalu Siedlce kolesie partyjnych aparatczyków znależli przytulne miejsce na odpoczynek po ciężkiej pracy.Czy to właśnie rzadowa ekipa dała swoim posady na których za darmo brało się kasę i robiąc głupoty można nieżle zarobić?Jeśli taka jet demokracja to nie dziwi mnie powiedzenie każdego złodzieja,że siedzi za niewinność.Patrzac na ten bajzel nasuwa się pytanie czy to właśnie ten zwyczaj został przeneisiony do różnych spółek w których nie zawsze siedzą odpowiedzialni ludzie i z tymi przepisami jakie stworzyli poprzdnicy to nie dziwi mnie,że taki bałagan jest poza wszelką kontrolą bo jak wiadomo kruk krukowi oka nie wykole,a plebs nigdy nie miał nic do gadanie
Zgadzam się z tą wypowiedzią, ale chciałbym dodać, że ten temat dotyczy ogólnie całej polskiej gospodarki. Ukształtowała się kasta karierowiczów, dorobkiewiczów, pejsatych i innego kundlowstwa, autokratycznie zwana "politykami" i w dbałości o stado obsadza się tymi kretynami ważne, ale też lukratywne stanowiska w całym przekroju. Płynąca z tego środowiska indolencja skutecznie niszczy wszelkie przejawy rozwojowe i przyszłościowe. Po zniszczeniu jednego podmiotu przestawia się takiego "Huna" na kolejne dochodowe stanowisko, gdzie pupil -pasożyt nadal nic nie robi, a jak czegoś dokona, to lepiej, jakby jednak nic nie robił… I tak historia trwa bez końca, oferując spustoszenie, zamęt i dramaty polskich rodzin, zaś gnidy jeżdżą napuszonymi wozami mając gdzieś wyrządzone ludziom krzywdy. Przecież, jako "wzorowi" katolicy co tydzień się spowiadają.