„Utworzenie tego wydarzenia jest rodzajem motywacji, im więcej osób wie, tym łatwiej się wziąć w garść i dokonać to co sobie założyliśmy” – napisali na portalu społecznościowym o swojej wyprawie. Z Siedlec chcą dotrzeć do Zakopanego w 24 godziny. Szaleństwo? Być może… Ale jakie fajne.
Obaj mają po 23 lata i należą do siedleckiej grupy kolarskiej AtlasTeam. Jak mówią lubią jeździć rowerami, lubią góry i lubią przygody, więc z tego nie mogło wyjść nic lepszego niż ta trasa. Bartosz Krypski i Karol Karasiński opowiedzą nam o swojej wyprawie.
Rowerami z Siedlec do Zakopanego. Tak żeby było jasne wiecie, że to 450 kilometrów?
Karol: (śmiech) Naprawdę? Kurcze może da się to odkręcić. A poważnie to jasne, że wiemy. Ale jak się na coś porywać to z rozmachem.
Skąd ten pomysł?
Bartek: Pomysł zrodził się tak naprawdę z przypadku. Któregoś dnia siedząc w barze pomyśleliśmy, że fajnie byłoby zrobić coś szalonego jakąś zakręconą akcję. Wszystko to co lubimy robić połączyliśmy w całość i 30 lipca o godzinie 21 ruszamy.
Ile trzeba przygotowań, aby coś takiego zrobić?
Bartek: Dużo, ale z racji tego, że należymy do grupy kolarskiej to przygotowanie jakieś na pewno mamy. Trzeba jak najwięcej jeździć. Trzeba bardzo dużo jeździć, a w zimę biegać, aby nogi pracowały i były przyzwyczajone do wysiłku. Warto też poćwiczyć z ciężarami.
Ile przejeżdżacie tygodniowo?
Bartek: Wszystko zależy od tego ile mamy na to czasu, ale czasem jest to 50 kilometrów, czasem 100, ale są takie tygodnie, że zrobi się ich 400.
A tu macie to pokonać w jedną dobę? Macie to wszystko logistycznie rozplanowane? Będzie was tylko dwóch?
Karol: Jedziemy tylko my, ale będzie nam towarzyszył samochód, który będzie oświetlał drogę, będzie nam wiózł bidony i części w razie jakiejś usterki. Co do samej trasy to staraliśmy się ułożyć ją tak, aby tych kilometrów wyszło jak najmniej, ale takie trasy nigdy nie są proste. Bardzo dużo zależy od pogody. Chcielibyśmy ją pokonać w mniej niż dobę, ale wiadomo, że wystarczy jeden skręt nie w tą uliczkę i kilometry rosną.
Bartek: Dodam tylko, że w górach już jeździliśmy, bo mieliśmy tam tygodniowe zgrupowanie, więc tych kilometrów pod górę trochę już przekręciliśmy. Mam nadzieję, że dzięki temu będzie nam łatwiej.
Jak długie trasy pokonywaliście bez jakiejkolwiek przerwy?
Bartek: Karola rekord to około 200 kilometrów, mój to 270 w ciągu 11 godzin. Pojechałem sobie na Mazury, wyjechałem o 5 rano i o 16 dojechałem na miejsce. Wspomina się to fajnie, ale było bardzo ciężko, łapały mnie skurcze, odwodnienie. No i pogoda też nie była idealna, bo było tak upalnie, że przy asfalcie pokazywało 40 stopni.
Na portalu społecznościowym napisaliście, że im więcej osób wie, tym macie większą motywację. Zakładacie w ogóle, że wam się nie uda?
Karol: No jeśli się nie uda to zaszyjemy się gdzieś w górach. Na długo. Aż to wszystko ucichnie.
Bartek: Albo powiemy, że przejechaliśmy. Ale na poważnie to wiadomo, że obawa jest, ale gdybyśmy nie wierzyli w sukces to byśmy się na to nie porywali. Myślę, że pierwsze 300 kilometrów pójdzie spokojnie.
Karol: Masakra zacznie się po nich. Wtedy oprócz siły mięśni bardzo ważna będzie siła w głowie. Wierzę jednak, że damy radę, wytrzymamy i pokonamy ból.
Wy się odwodnicie a ja boję się wystartować w półmaratonie (śmiech).
Karol: To umówmy się tak, że jak przejedziemy – to Ty biegniesz. To jesteśmy dogadani. Teraz będziesz miała większą motywację (śmiech).
Jak Wy. Ja się jeszcze zastanowię, a Wam życzę siły w głowie, nogach i idealnej pogody.
Bartek: Dzięki.
Gratuluję pomysłu i życzę powodzenia 🙂 Doceniam takie "ekstremalne" akcje.
Super pomysł, odważny i szalony, ale rewelacja. Życzę powodzenia.
chylę czoła przed młodymi ludżmi, którzy mają pasje i marzenia do spełnienia których dążą, a nie siedzą z puszka piwa i narzekaja jak to jest źle. Chłopaki tak trzymajcie, wielki szacun za odwagę
Ej zdejmijcie okulary przeciw słoneczne dobra.
Trzymamy kciuki 🙂
niezłe ciacha 😉
Jestem bardzo z Ciebie dumna ,gratuluję
k