Siedleccy siatkarze mają już za sobą 4 kolejki rozgrywek pierwszoligowych. Po tych spotkaniach nasz beniaminek z 4 punktami na koncie zajmuje 8 miejsce na 12 w tabeli. Do tej pory podopieczni trenerów Macieja Nowaka i Roberta Podgórzaka odnieśli jedno zwycięstwo i trzykrotnie, w tym raz w tie – breaku, polegli.
Wczoraj, 22 października KPS Siedlce uległ GTPS-owi Gorzów Wielkopolski na wyjeździe 1:3 (20:25, 25:23, 23:25, 21:25). O komentarz do tego wyniku poprosiłyśmy trenera zespołu.
Panie trenerze, słyszałam kiedyś hasło „czy wygramy, czy przegramy, zawsze dobry humor mamy!” i chyba od niego zacznę.
Maciej Nowak, trener KPS Jadar Siedlce: Z tym humorem to raczej Pani nie trafiła. Ja nigdy nie mam dobrego humoru po przegranym meczu… Taki już jestem typ. Wczorajsza porażka 3:1… No cóż, jestem bardziej zdenerwowany na to, że bez dwóch zdań mogliśmy uszczknąć punkcik. Wygrywaliśmy trzeciego seta 23:22 i trzy punkty uciekły praktycznie po indywidualnych błędach.
To był ten decydujący set, który pogrzebał resztę?
Dokładnie. Schemat był taki jak w Krakowie. Nie dość, że po wygranym trzecim secie mielibyśmy pewny jeden punkt, to śmiem twierdzić, że można było ugrać jeszcze więcej.
Co się dzieje trenerze? Chcemy zwycięstw a mamy 4 porażki i jedną wygraną.
No tak, ale ten mecz w Pucharze Polski traktowaliśmy jak sparing a to znaczy, że zostają trzy porażki i to porażki wyjazdowe. Powiedzmy sobie szczerze: my faworytami w tych meczach i to jeszcze wyjazdowych nie jesteśmy. Przyznaję jednak, że można było coś „wyrwać”. To jest dopiero początek ligi. Trzeba grać dalej. Spójrzmy na tabelę i na wyniki: na trzydzieści spotkań mamy 5 zakończonych wynikiem 3:0. Widać, że liga jest wyrównana chociaż widać też liderów.
W każdym razie beniaminki nie zachwycają.
Inaczej tego powiedzieć nie można. To nasze „frycowe”.
Kurcze mam nadzieję, że chłopaki się naprawdę zbiorą i powalczą w tym sezonie. Kocham siatkę i lubię naszą drużynę i szkoda, że przegrywają. Ale ja w nich wierzę.