Zawodniczki MKK Siedlce na własnym parkiecie pokonały dzisiaj UKS La Basket Warszawę 63:27. Najwięcej punktów w spotkaniu zdobyła Małgorzata Rączka, która celnie rzucała za 3 pkt. i Karolina Matys. Spotkanie jednak nie zachwyciło swoim przebiegiem.
Przeciwniczki siedlczanek zajmujące pozycję w końcówce tabeli nie były wymagające, ale też nasze koszykarki nie prezentowały zachwycającego poziomu. – To nie jest tak, że dziewczyny były „niemrawe” – powiedział tuż po meczu trener MKK Arkadiusz Mazurkiewicz. – Po prostu każda chciała zdobyć jak najwięcej punktów i taki był końcowy efekt.
Wygrana z dużą przewagą, ale momentami miało się wrażenie, że jesteśmy na sparingu. Co się stało, że dziewczyny sprawiały wrażenie takich nieco ospałych?
Wiedzieliśmy, że zespół jest z końca tabeli, aczkolwiek myśmy go nie lekceważyli. Pozwoliliśmy odpocząć trzem rutyniarom, czyli Gosi Jurkowskiej, nie grała również Szlachta Karolina, bo doszliśmy do wniosku, że nie będziemy jej z Gdańska gonić. I Justyna Kwiatkowska musiała się troszeczkę pouczyć, gdyż jest to dla niej akurat rok maturalny. Czy ospałe? Nie zwróciłem uwagi na to, że były zniechęcone, tylko wydaje mi się, że każda za bardzo chciała. I wydaje mi się, że to takie nie tyle rozprężenie co chęć zdobycia jak największej ilości punktów i dla tego taki chaos się troszeczkę wdarł w tę grę. I tak jak mówię, z szacunkiem do przeciwnika, ale widać było różnicę dwóch klas. I dlatego tak to wyglądało.
Podczas spotkania bardzo często dochodziło do zmian. Chcieliście, żeby każda z dziewczyn się ograła?
Tak. Grało dużo młodych dziewczyn. To był rocznik 93/94, które mają przed sobą starty w barwach Ostrołęki w ćwierćfinałowym turnieju o awans do półfinału Mistrzostw Polski Juniorek. Także daliśmy pograć wszystkim, trzy nasze rutyniary odpoczywały, ale jak widać zaplecze mamy dosyć mocne. Bo wynik mówi sam za siebie, a ja w ogóle mam taką zasadę i mentalność, że nie lubię się pastwić nad przeciwnikiem, bo jeżeli widzę że można wygrać różnicą kilkudziesięciu punktów daję pograć zmienniczkom.
Czyli to było zamierzone, bez stresu.
Zwracamy uwagę, nie bagatelizujemy sytuacji i nie lekceważymy meczu. Jeśli coś nie wychodzi dwa, trzy razy to zwracamy uwagę albo zmieniamy. W poprzednim meczu z tą drużyną w Warszawie wygraliśmy różnicą kilkudziesięciu punktów, chyba nawet grubo ponad sto, a tutaj mieliśmy troszeczkę inne założenie. Chcieliśmy bardziej taktycznie to wszystko poukładać, żeby akcje wyszły pewniejsze niż gonić wynik, bo nie o to chodziło.
bg
Ale wynik to trzeba było już sprawdzić dokładnie, a nie głupoty pisać. Mecz zakończył się wynikiem 63:27 (:
Bardzo przepraszam za błąd w wyniku. Na swoje usprawiedliwienie mogę jedynie powiedzieć, że informację wrzuciłam po godz. 24. Oczywiście wynik 63:27. Jeszcze raz przepraszam za błąd w informacji.
Widać, że trener pracuje nad dziewczynami. szkoda, że tak mało ludzi interesuje się kopszykówką kobiet.
pracuje nad dziewczynami? z tego co mi wiadomo to nie on nad nimi pracuje no ale jak zwykle zbiera laury za czyjąś ciężką pracę!!!!!!!!!!!!!!!!!1