17 punktami wygrali dzisiejsze spotkanie ze Zniczem Basket Pruszków koszykarze SKK Siedlce. To był bez wątpienia najlepszy mecz siedlczan, którzy ani na chwilę nie pozwolili gościom zdobyć przewagi. 31 punktów na koncie SKK to zasługa jednego gracza – Piotra Misia. SKK – Znicz 69:52.
Dzisiejsze zwycięstwo koszykarzy z Siedlec było ich trzecim w dotychczasowych rozgrywkach I ligi ale pierwszym z tak wyraźną różnicą. Sędziowie zaś dwukrotnie podyktowali rzuty osobiste przy głośnych gwizdach kibiców i wyraźnych sprzeciwach zawodników. Wydawać by się mogło, że w spotkaniu ze Zniczem podopieczni trenerów Tomasza Araszkiewicza i Wiesława Głuszczaka zapomnieli o swoich czterech pierwszych porażkach.
Pierwsze oceny po spotkaniu ze Zniczem?
To bardzo trudny szybki i pracowity przeciwnik. To zespół, który ma ochotę do grania. Musieliśmy się naprawdę mocno napracować, żeby zatrzymać tę ich szybką grę a udało się to dzięki dwóm wysokim zawodnikom pod koszem, byli to Piotr Miś i Jacek Czyż. Naszym zadaniem było dopychać piłki do dużych i to się nam powiodło. W przerwie meczu, że jesteśmy drużyną, która jest w stanie zdobyć 10 punktów i w tym momencie należało „skończyć” przeciwnika. To tego nam brakuje, żeby dorzucić do 20 punktów i zamknąć grę. Zaczynamy grać ładnie ale nie skutecznie.
Wcześniej przed sezonem dwukrotnie przegrywaliście sparingi ze Zniczem Basket. Ta złość sportowa zaowocowała dzisiejszym zwycięstwem?
My zawsze ją mieliśmy. To nie jest tak, że przegraliśmy z kimś 20 punktami i koniec. Ta złość cały czas jest tylko czasami po prostu nie wychodzi. Czasami nie wychodzi najlepszym.
Podnieśliście się po serii czterech porażek? To była wasza trzecia wygrana z kolei.
Nie oceniałbym tego w ten sposób. Mamy długą ligę i potrzebny jest nam zdrowy charakter. Mamy ugrywać jak najwięcej meczów, bo jesteśmy beniaminkiem i naszym zadaniem jest wygrywać.
Po dzisiejszym spotkaniu widać, że są zmiany w ustawieniu w porównaniu z pierwszym meczem.
Ustawimy razem z trenerem Głuszczakiem i doświadczonymi zawodnikami, którzy grali w I lidze. Staramy się zbierać to i wszystko układać. Bardzo mnie cieszy, że kolejny raz zagraliśmy przy pełnych trybunach, bo gdyby nie to nie moglibyśmy nazywać się pierwszoligowym zespołem.
Gdzie leżał problem Znicza?
Pruszków przestał mieć w pewnym momencie argumenty, nie mogli dograć do wysokich ludzi, bo ich po prostu nie mieli a rzut z obwodu nie do końca im siedział.
no images were found
To bardzo trudny szybki i pracowity przeciwnik zespół, który ma ochotę do grania. Musieliśmy się naprawdę mocno napracować, żeby zatrzymać tę ich szybką grę a udało się to dzięki dwóm wysokim zawodnikom pod koszem, byli to Piotr Miś i Jacek Czyż. Naszym zadaniem było dopychać piłki do dużych i to się nam powiodło. W przerwie meczu, że jesteśmy drużyną, która jest w stanie zdobyć 10 punktów i w tym momencie należało „skończyć” przeciwnika. To tego nam brakuje, żeby dorzucić do 20 punktów i zamknąć grę. Zaczynamy grać ładnie ale nie skutecznie.
Wcześniej przed sezonem dwukrotnie przegrywaliście sparingi Zniczem Basket. Ta złość sportowa zaowocowała dzisiejszym zwycięstwem?
My zawsze ją mieliśmy. To nie jest tak, że przegraliśmy z kimś 20 punktami i koniec. Ta złość cały czas jest tylko czasami po prostu nie wychodzi. Czasami nie wychodzi najlepszym.
Podnieśliście się po serii czterech porażek? To z kolei była wasza trzecia wygrana.
Nie oceniałbym tego w ten sposób. Mamy długą ligę i potrzebny jest nam zdrowy charakter. Mamy ugrywać jak najwięcej meczów, bo jesteśmy beniaminkiem i naszym zadaniem jest wygrywać.
Po dzisiejszym spotkaniu widać, że są zmiany w ustawieniu w porównaniu z pierwszym meczem.
Ustawimy razem z trenerem Głuszczakiem i doświadczonymi zawodnikami, którzy grali w I lidze. Staramy się zbierać to i wszystko układać. Bardzo mnie cieszy, że kolejny raz zagraliśmy przy pełnych trybunach, bo gdyby nie to nie moglibyśmy nazywać się pierwszoligowym zespołem.
Gdzie leżał problem Znicza?
Pruszków przestał mieć w pewnym momencie argumenty, nie mogli dograć do wysokich ludzi, bo ich po prostu nie mieli a rzut z obwodu nie do końca im siedział.