SPIN

Lekcja historii

Beata Głozak czwartek, 5 sierpnia 2010, 12:59 Komentarze
 

Jej biografia to materiał, który podniósłby sprzedaż niejednego współczesnego tygodnika lokalnego. Przeciętny mieszkaniec Siedlec wie jednak co najwyżej, że mieszkała w Pałacu Ogińskich, przy starym szpitalu walnęła kapliczkę i szlajała się po parku pod tytułem „Aleksandria”.

Jej biografia to materiał, który podniósłby sprzedaż niejednego współczesnego tygodnika lokalnego. Przeciętny mieszkaniec Siedlec wie jednak co najwyżej, że mieszkała w Pałacu Ogińskich, przy starym szpitalu walnęła kapliczkę i szlajała się po parku pod tytułem „Aleksandria”.

Co w Siedlcach szumi (odc. 11)
Moje pierwsze skojarzenie na hasło „księżna Aleksandra Ogińska”? Jej portret, którego kopia, o ile pamiętam, znajduje się w siedleckim muzeum.


Przedstawiona na nim kobieta nie zrobiłaby raczej dużej kariery we współczesnych mediach. Chyba że na antenę powróciłby program „Chcę być piękna”. W XVIII wieku, kiedy najsłynniejsza siedlczanka chodziła po świecie, nie było go niestety nawet w planach. Dlatego przeciętny mieszkaniec naszego miasta wie o niej niewiele. Co najwyżej, że mieszkała w Pałacu Ogińskich, przy starym szpitalu walnęła kapliczkę, a gdy ją naszła chęć na spacery, szlajała się po parku pod tytułem „Aleksandria”. Postanowiłem więc przybliżyć nieco postać księżnej. Może nie otrzymam za swoją akcję edukacyjną stypendium władz Siedlec, ale czuję, że jestem to winny tej ziemi jako lokalny patriota.
Zwłaszcza że biografia tej arystokratki to materiał, który podniósłby sprzedaż niejednego współczesnego tygodnika lokalnego. Najpierw jest miłość z rówieśnikiem Michałem Kazimierzem Ogińskim. Tak przynajmniej uczucie to nazwano by na łamach „Bravo Girl”, bowiem Oleńka była wówczas w wieku dzisiejszej gimnazjalistki. Gdy miała lat 15, rodzice wydali ją za Michała Antoniego Sapiehę. Po roku jednak pan mąż powiększył grono aniołków, więc 6 tygodni później nasza bohaterka wzięła ślub z Ogińskim.
A teraz słów kilka o nim. Michał Kazimierz Ogiński to kompozytor zbioru polonezów na skrzypce i fortepian. Wiele wskazuje na to, że był wśród nich polonez a-moll nr 13 „Pożegnanie Ojczyzny”, czyli zmora wszystkich studniówek. Utwór ten powszechnie przypisuje się Michałowi Kleofasowi Ogińskiemu, bratankowi Michała Kazimierza. Kleofas nie ma coś szczęścia w historii muzyki, bo choć wiąże się go także z obecnym hymnem Polski, to również jako „domniemanego autora”.
Zostawmy jednak polonezy i wróćmy do męża Aleksandry. On też miał ciekawe życie, choć nie radziłbym nazywać jego imieniem obiektów użyteczności publicznej. Swego czasu dał się namówić teściowi na zostanie kochankiem Katarzyny Wielkiej. Żeby jednak wkupić się w łaski carycy, potrzebował protektora. Stał się nim niejaki baron Osten – pan o upodobaniach, które dziś demonstrowałby na paradach w rodzaju „EuroPride”. Podobno Ogiński dla dobra kariery wszedł z nim w głębszą znajomość. Chyba warto było, bo wkrótce zaskarbił sobie przychylność Katarzyny. I to tak dużą, że uczestniczył w niezwykle elitarnych orgiach z jej udziałem. Potem zaś otrzymał Order św. Andrzeja – tyle że trudno stwierdzić, czy akurat za tę działalność.
Bardziej zasłużony dla carycy musiał być jednak Stanisław August Poniatowski, bo to jego mianowała ona królem Polski. Wtedy Ogiński stał się politycznym wrogiem władcy. A żona wybaczyła Mikołajowi Kazimierzowi zboczeństwa, w których uczestniczył, jak się okazuje, dla dobra rodziny.
I zajęła się organizowaniem parku „Aleksandria” w Siedlcach. Złośliwi piszą, że znajdowały się tam: „Góry kamieni, ogromne głazy, dumnie nazywane grotami, stosy śmieci o jeszcze dumniejszej nazwie: Ruiny Pompei, rzeczułki będące w rzeczywistości kanałami pełnymi cuchnącego błota, wyspy, gdzie stały domki Miłości i Zapomnienia, kolumny Koloseum, a obok park z przywiezionymi z Drezna bukowymi drzewami, wśród których były rozsypane drewniane chatki”. Elementy parku musiały być wykonane z odpornych na działanie historii materiałów. Jedna chatka stała jeszcze niedawno, a dziś brakuje chyba tylko domków na wyspie i kolumn.
Jeśli o Ogińskiej i jej siedleckich włościach uczy się czegoś w szkołach, to tego, że – choćby ze względu na to, iż Mikołaj Kazimierz był kompozytorem – kwitło tu życie muzyczne. Jak się jednak okazuje, w „Aleksandrii” organizowano też regularnie balety. Ale nie te w rodzaju „Jeziora łabędziego”. Na 2-dniowej imprezce bawił u nas na przykład król Poniatowski, podobno zazwyczaj ograniczający swoje spożycie alkoholi do 2 kieliszków. Istnieją źródła podające, że po niezaprzeczalnie udanej zabawie obudził się na kacu w jednej z grot. Jakie to szczęście, że rzut beretem od Pałacu Ogińskich jest sklep nocny!
Potem nadszedł czas Konfederacji Barskiej. W wyniku zamieszania mąż Aleksandry musiał uciekać, ale zrobił sobie przystanek na baraszkowanie z żoną pewnego kupca we wsi Sołowiki. Tam nakryły go wojska Suworowa, zwiewał więc w takim popłochu, że zostawił portki i klarnet. Gdy caryca dowiedziała się, że Ogiński jest w Gdańsku, podobno odesłała mu zarówno garderobę, jak i, za przeproszeniem, instrument.
Wtedy pan na Siedlcach wyjechał do Wenecji, gdzie miał romans z pewną księżną. Małżonka tym razem jednak mu nie wybaczyła, nawet kiedy na mocy amnestii Katarzyny Wielkiej wrócił do Polski. I poinformowała go, że odtąd będą żyć w separacji. Ona tymczasem rzuciła się w wir imprez w „Aleksandrii”. Oraz hazardu, który dziś zapewne zainteresowałby komisję sejmową – przegrywała bowiem w karty bajońskie sumy. Nie przeszkodziło jej to jednak, jak uczą podręczniki, wpłynąć na rozwój ekonomiczny i kulturowy Siedlec.
Ach, byłbym zapomniał – zmarła w wieku 68 lat.

Bartek Szumowski


3 komentarze

  1. mazurek dodano 14 lat temu

    Panie historyku, ten Pan od muzyki to nazywal sie Michal Kleofas Oginski, a nie Kazimierz 🙂

  2. Bartek Szumowski dodano 14 lat temu

    Drogi czytelniku o nicku "mazurek"
    Był i Michał Kazimierz (http://pl.wikipedia.org/wiki/Micha%C5%82_Kazimierz_Ogi%C5%84ski), i Michał Kleofas (http://pl.wikipedia.org/wiki/Micha%C5%82_Kazimierz_Ogi%C5%84ski). Tyle że w powszechnym odbiorze istnieje jedynie ten drugi. A historykiem nie jestem – ale cieszę się, że ktoś czytał ten tekst.
    Pozdrawiam
    Autor cyklu "Co w Siedlcach szumi"

  3. a dodano 14 lat temu

    Więcej, więcej, więcej …………., a będzie wiadomo, że ta pani w latach młodości był niezwykłej urody. Większość lat ze swojego życia spędziła na warszawskich salonach bawiąc się, bawiąc i ucztując. Do Siedlec zjechała gdy jej czas minął, a jej uroda nadawała się bardziej do wieskiego krajobrazu. To co wyczyniała w Siedlcach, zabawy i ten cały park na przyjazd króla tylko wołało o pomstę do nieba.
    Gdzie niny do niedawna stała ta chatka z nieistniejącej Aleksanrii?

Dodaj komentarz

Czy wyrażasz zgodę na udostępnienie swoich danych zgodnie z Polityką prywatności oraz akceptujesz regulamin dodawania komentarzy?