O zamiłowaniu do malarstwa i twórczych inspiracjach opowiada Izie Kuniewicz Beata Kukawska – młoda malarka, studentka III roku Akademii Podlaskiej na kierunku pedagogika ze sp. plastyka i edukacja regionalna.
I.K.: Ile tak naprawdę w sztuce jest talentu, a ile ciężkiej pracy?
B.K.: Aby stworzyć dobre dzieło, nie wystarczy sam talent – tego jestem pewna. Szczypta talentu, a kilo pracy. Oto przepis. Kiedy byłam dzieckiem moje wszystkie zeszyty i książki były zapełnione mini dziełami. Nauczyciele twierdzili, że mażę w zeszytach, a tak naprawdę każda strona była sztuką. Każdy najmniejszy rysunek, kropka czy podkreślenie – coś oznaczało.
Od jak dawna malujesz?
Odkąd nauczyłam się trzymać ołówek w ręku. Już jako dziecko rysowałam na ścianach i parapetach, a później dochodziły zeszyty, książki – wszystko, co było pod ręką.
Skąd czerpiesz inspirację?
Hm…… gdy jestem np. smutna, wesoła czy przygnębiona, mam potrzebę to wyrazić. Jedni płaczą, drudzy idą na piwo ze znajomymi, trzeci wypijają pół litra wódki przed lustrem, a niektórzy biorą pędzel i kolory, które czują w tym momencie i w ten sposób odreagowują. Oczywiście to nie znaczy, że wszystkie moje prace powstały w ten sposób. Czasami coś przykuwa moją uwagę, coś się we mnie dziwnego dzieje i nagle czuję potrzebę utrwalenia tej chwili. Świat jest ogromny. Wszytko może być tak naprawdę inspiracją.
Co jest Twoim ulubionym tematem prac?
Trudno mi na to pytanie odpowiedzieć, ponieważ tworząc nie ograniczam się do jednej tematyki, cały czas robię coś nowego. Na pewno lubię malować ciemnymi barwami i uwielbiam konie. Cała reszta to poszukiwania. Jeśli coś wywiera na mnie duże wrażenie, wtedy dostaje odzew na płótnie.
Nad czym teraz pracujesz, czy masz na swoim koncie już jakieś wystawy, wyróżnienia?
Aktualnie pracuję nad cyklem swoich 20-kilku prac, w których skład wchodzą również fotografie. W jakim celu nie powiem, niech to będzie tajemnica, ale jak wszystko się uda, to zdradzę. Dodam, że łączy się to z moim dalszym rozwojem artystycznym. Trzymajcie kciuki!
Wiem, że ostatnio Twoje obrazy można było podziwiać, a nawet zakupić na I Siedleckiej Aukcji Sztuki organizowanej przez stowarzyszenie tutajteraz. Co myślisz o tego typu przedsięwzięciach? Dlaczego zgodziłaś się wziąć w niej udział?
Uważam, że takie akcje powinny nabrać tempa w Siedlcach, bo za mało jest tego typu przedsięwzięć. Dla studentów jest to świetna okazja do zaprezentowania swoich prac i nie tylko dla nich, ponieważ w naszym regionie jest mnóstwo artystów nieujawnionych. Bez akcji tego typu może nawet nigdy by nie mieli okazji pokazać tego, co posiadają w swoim malarskim dorobku. Zamiast malować „do szuflady” postanowiłam dać mojej sztuce nowe życie. Niech moje płótna karmią się wzrokiem ludzkim i napawają krytyką. „One” to lubią. -Tak mi powiedziały na ucho…
Czy spotkałaś na swojej drodze osoby, które Ci w jakiś sposób pomogły?
Pomijając profesorów od przedmiotów plastycznych – dużo zawdzięczam pani mgr Cholewce, dzięki której dowiedziałam się, czym jest grafika, a przede wszystkim tego, jak i -z czym „ją” można zjeść, by smakowała. Nie omieszkam wspomnieć prof. K.Wachowiaka, który w ostatnim czasie bardzo mi pomógł i nawet mam wyrzuty sumienia, że go nie doceniałam, na szczęście już to nadrabiam. Dzięki niemu student może uwierzyć w siebie – sama się o tym przekonałam. Kiedy przekazuję mu swoją pracę, on nie skreśla jej nawet jeżeli coś jest źle – mówi dokładnie, co jest nie tak, udzielając wskazówek. Dzięki temu mam ochotę doskonalić swoje umiejętności. Słowa krytyki wypowiedziane ustami profesora nie zniechęcają mnie, tylko motywują, a to ważne nie tylko wtedy, kiedy się tworzy. To niezbędny element rozwoju każdej ambitnej jednostki. Oczywiście spotkałam na swojej drodze również ludzi, którzy zupełnie nie rozumieją tej dziedziny sztuki. Mam nadzieję, że poprzez swoją działalność uwrażliwię ich dusze…
Młodzi górą! Dajmy z siebie wszystko! Powodzenia!
Ładne zdjęcie o-)