Dzisiaj nastąpiło oficjalne otwarcie nowej siedziby domu małego dziecka. Z budynku przy ulicy Ks. Niedziałka został on przeniesiony na ul. Daszyńskiego 10. 1 czerwca to data historyczna dla tej placówki – setna rocznica jej powstania.
100 – letni budynek, w którym do tej pory mieścił się dom małego dziecka nazwany „Domem pod Kasztanami” nie był dla najmłodszych przystosowany. Najlepszym na to dowodem jest fakt, że już podczas kontroli Wojewódzkiego Ośrodka Matki i Dziecka w Warszawie z 1973 roku zaznaczono, że umiejscowienie placówki u zbiegu trzech ulic jest niekorzystne dla rozwoju dzieci. Hałas, spaliny czy zagrzybione mury – taką diagnozę postawiono budynkowi już 37 lat temu.
SĄ KULKI W BASENIE
Od kilkunastu dni, po przeprowadzce na ulicę Daszyńskiego 10 takich problemów już nie ma. W skład całego kompleksu wchodzą trzy budynki. Jeden dla najmłodszych dzieci, drugi dla starszych i jeden budynek biurowy. Jest 29 pracowników.
– Tutaj wszystko mi się podoba – mówi nieśmiało kilkuletni Kuba. – Są fajne zabawki, kolory na ścianach. Malowałem tam trawę i wodę – dodaje. – Są kulki w basenie – podpowiada mu Natalka. – Duży telewizor. Oglądaliśmy w nim bajki.
– W tej chwili w placówce przebywa 28 dzieci od 0 do 7 lat. Część z nich mieszka w małym budynku, który jest bardziej przystosowany do życia rodzinnego – tłumaczy Katarzyna Graniszewska, dyrektorka domu dziecka. – Pokoje są od 2 do 4 – osobowych. Dzieci mają bawialnię i przygotowywane na miejscu posiłki – dodaje i przyznaje, że warunki są nieporównywalnie lepsze od dotychczasowych. – Nie ma sypialni 10 – osobowych a każda sypialnia ma swój węzeł sanitarny. Mamy większy metraż, większy i lepiej wyposażony ogród. Dzieci są zadowolone. Jest więcej zabawek, wszystko jest nowe, czyste – wylicza Graniszewska.
MAŁO ODWIEDZIN
Niewielkie problemy podczas budowy, które wynikały z tegorocznej zimy zostały naprawione. Budynki są na gwarancji. Przeniesienie domu dziecka z centrum miasta na jego obrzeża, zdaniem dyrektorki nie wpłynie ilość odwiedzin.
– Rodzice którym zależy, którzy kochają swoje dzieci przyjdą zawsze. Mieliśmy takich nawet z Łodzi. Niestety prawda jest taka, że dom regularnie odwiedza 4 – 5 rodziców mimo, że jest możliwość 2 – godzinnych wizyt.
Nowy obiekt został zaadoptowany dla potrzeb domu dziecka za kwotę 3,2 mln zł. Ostatnio mieścił się tam Sąd Pracy, a wcześniej WKU. Na otwarciu obecni byli między innymi przedstawiciele władz samorządowych i wojewódzkich.
bg
no images were found
Nie no widać, że ładnie tam mają, wyposażone pokoje, faktycznie duży plac zabaw. Bez porównania. Moja córka była kiedyś trochę taką wolontariuszką w tym domu na Niedziałka i mówiła, że to wszystko robiło przygnębiające wrażenie. Tutaj przynajmniej na warunki wydają się bardzo dobre.
Niom, rzeczywiście kamienie to najlepsze podłoże pod plac zabaw. Pomysłodawca zasługuje na nagrodę!