Od soboty do zatopionych miejscowości wyjeżdżają strażacy między innymi z miasta i powiatu siedleckiego. Magnuszew, Warszawa i Wyszogród. To tam z żywiołem walczą też „nasi” ludzie. W sumie kilkudziesięciu strażaków.
– Dzisiaj do Warszawy wyjechał jeden samochód gaśniczy Państwowej Straży Pożarnej oraz samochód operacyjny PSP. Pojechało sześciu zawodowych strażaków z Siedlec i dwóch z Łosic – wylicza Adam Dziura, oficer prasowy Komendy Miejskiej PSP Siedlce. – Oprócz tych sił do stolicy skierowano dziesięć jednostek Ochotniczych Straży Pożarnych z terenu powiatów siedleckiego i łosickiego. Po drodze dołączyła do nich kadra z Mińska Mazowieckiego.
WYSZOGRÓD, WARSZAWA, MAGNUSZEW
Cały czas także trwa akcja, w której uczestniczy 12 strażaków PSP na terenie Magnuszewa z dwoma pojazdami gaśniczymi i łodzią. Na terenie Warszawy działają zaś dwa pojazdy ratowniczo – gaśnicze, w sumie 9 ludzi PSP i również 9 strażaków na terenie Wyszogrodu.
– To wszystko jest płynne – mówi Dziura – i informacje, które teraz przekazuję mogą być nieaktualne. Siły kierowane są w zależności od występowania zagrożenia a całą akcją kieruje sztab powołany przez wojewodę. To jest, można powiedzieć gra wojenna, w której nasze oddziały biorą udział – tłumaczy brygadier.
To wojna z żywiołem, z którym niektórzy walczą od kilku dni. Część brygady, która wyjechała dzisiaj to te same osoby, które na pomoc powodzianom wyjechały również w sobotę.
NIEKTÓRZY SPALI 8 GODZIN
– Wrócili wczoraj o trzeciej w nocy a o trzynastej sformowali się i po sprawdzeniu sprzętu i ekwipunku wyjechali o czternastej.
Jak dowiedział się spin po dotarciu jednostek do Warszawy zawsze następuje przegląd całego sprzętu. Jak podkreślił Dziura, 80 proc. pojazdów, które wyjechały do tej pory to pojazdy nowe. W tym między innymi różni się też tegoroczna powódź od tej sprzed 13 lat.
– Teraz dysponujemy nowoczesnym sprzętem łącznie z wydajnymi pompami szlamowymi. Potrafią one pompować brudną wodę łącznie z zanieczyszczeniami z piachem. Wykorzystano także łódź, dzięki której możemy od strony wody zabezpieczać pracę naszych ratowników i prowadzić ewakuację i dostarczanie żywności – wylicza oficer prasowy.
Na tym jednak praca strażaków się nie zakończy. Teraz ochraniają oni ludzi i ich majątek przed wodą, ale gdy ta opadnie będą ją wypompowywać z piwnic i studni a także doprowadzać je do stanu używalności. Kiedy to nastąpi i kraj będzie borykał się już tylko z usuwaniem skutków powodzi? Wszystko zależy od natury a ta, jak wielokrotnie się okazało, jest nieprzewidywalna.
CO BĘDZIE Z BUGIEM?
– Z niepokojem patrzymy w niebo – przyznaje Dziura i przypomina, że na terenie powiatu siedleckiego jest piętnastokilometrowy odcinek Bugu bez żadnych wałów. – To obszar koło miejscowości Burzyska, który jest naturalnym rozlewiskiem rzeki. W razie tak zwanej fali stulecia, czyli wysokiego stanu wód zagrożonych będzie pięć miejscowości. Dlatego też najważniejsze jest, aby na terenie Ukrainy nie było obfitych opadów, które spowodowałyby falę na Bugu po stronie polskiej – tłumaczy. – Na razie nie ma zagrożenia.
Powódź sprawiła, że zdecydowana większość strażaków z PSP Siedlce pracuje poza miastem. Jak funkcjonuje reszta i jak działa komenda? Przede wszystkim zmieniono system pracy. Z trzech zmian, które do tej pory funkcjonowały w straży, zostały sformułowane dwie.
– Teraz funkcjonariusze służą jeden dzień i jeden mają wolny. Wstrzymaliśmy wszystkie urlopy. Ci, którzy nie są na zwolnieniach – pracują. – Nie ma żadnych obaw – uspokaja Dziura.
Jednak strazacy to ludzie na ktorych mozna w takich chwilach polegac. I nawet tv łapie tych "naszych" w materialach.