16 głosów „za”, 0 „przeciw” i 6 wstrzymujących się. Siedleccy radni zdecydowali, że bez przetargu sprzedadzą Drosedowi 13 – hektarowy teren przy ul. Sokołowskiej. Teraz firma drobiarska działkę dzierżawi.
Zanim jednak doszło do przegłosowania uchwały, w sali konferencyjnej Urzędu Miasta przez niemal godzinę trwała dyskusja. Tak zażarta, że chwilami przeradzała się w kłótnię. Dlaczego? W chwili obecnej firma drobiarska dzierżawi od miasta teren o wielkości 13 ha, ale tylko na jego części ma swoje hale. Piątkowa decyzja Rady sprawiła, że bez przetargu kupi ona wszystko. I tu, zdaniem kilku osób pojawił się problem.
NIE MAMY GWARANCJI
– Nie mamy żadnej gwarancji, że Drosed sam nie wystawi części tego gruntu na przetarg – zaznaczył Maciej Drabio, radny lewicy. Dlatego też, jego zdaniem, najlepszym wyjściem byłoby bezprzetargowe sprzedanie jedynie terenu z halami. Pozostałe parcele nadal mogłyby być dzierżawione. – Jeżeli firma będzie chciała inwestować w zakład na pozostałym terenie bez przetargu sprzedamy resztę.
Pomysł taki poprał również Mirosław Symanowicz (STS), były prezydent.
– Prezes firmy ani przez chwilę nie deklarował żadnej deweloperki, czyli skupu gruntów po to żeby je sprzedać – podkreślił Kazimierz Paryła, skarbnik miejski. – Przeciwnie. Po spaleniu się hal Drosedu w Toruniu to Siedlce mają stać się najważniejszym zakładem. Na przestrzeni 3 lat chcą za 15 milionów otworzyć inwestycję w oparciu o budynki, które już u nas istnieją.
CZEGOŚ NIE ROZUMIEM
A do tego 13 hektarów w Siedlcach jest niezbędne.
– Wszyscy wiemy jak takie sprawy wyglądają w rzeczywistości – ripostował Drabio. – To, że prezes tak powiedział nie znaczy że tak się stanie. Kiedy rozmawiałem z nim i zapytałem czy jest możliwe, aby zrobił z tą działką co innego powiedział, że jest takie prawdopodobieństwo.
Swoimi wątpliwościami w tej kwestii podzielił się także Marek Kordecki, radny PO. Dla niego, jak stwierdził, cała sytuacja jest niezrozumiała.
– Sprzedajemy coś bez przetargu i bez wyceny. Najpierw powinniśmy zrobić wycenę, żeby wiedzieć o czym rozmawiamy. Bo za chwilę może okazać się że mówimy, o stu, czterdziestu albo stu czterdziestu złotych za metr.
Wojciech Kudelski, prezydent Siedlec przyznał, że nie może niczego zagwarantować. Z drugiej jednak strony podkreślił, że firmę taką jak Drosed należy wspierać.
ZAUFAM PANU
– Zatrudniają około sześćset osób a średnie zarobki w niej to trzy tysiące złotych. To bardzo dobre warunki. A nawet jeśli fragment działki kupi inny inwestor to zrobi to po to, aby otworzyć u nas swój biznes. Da zatrudnienie siedlczanom. To ryzykowne posunięcie, ale musimy ryzykować.
– Panie prezydencie ja panu zaufam. Nie pierwszy raz i będę glosował za – podsumował Arkadiusz Mazurkiewicz (STS).
W trakcie debaty nie obyło się bez ostrych wypowiedzi. Radny Leszek Szymański zasugerował, aby miejski skarbnik nie wypowiadał się tak otwarcie w sprawie sprzedaży działek. – Uważam, że pan Paryła nie powinien tak bardzo obstawać za inwestycją, bo jego żona pracuje w Drosedzie jako główna księgowa. Wolałbym żeby pan skarbnik nie przekonywał Rady tylko żeby to robił prezes Drosedu. – Ja nie przekonuję. Ja przytoczyłem państwu jedynie słowa prezesa, jakie ten wypowiedział wczoraj podczas spotkania z częścią radnych – odparł Kazimierz Paryła.
Za 15 lat skończy się między Miastem a firmą Drosed umowa dzierżawy terenu przy ul. Sokołowskiej.
bg
Fragment dyskusji między Wojciechem Kudelskim, prezydentem miasta i Mariuszem Dobijańskim, przewodniczącym Rady Miasta Siedlce:
httpv://www.youtube.com/watch?v=MdPKRsmmWFk
Ludzie nie wierzcie tym panom , miałem z nimi doczynienia ,im przyświeca tylko jeden cel :za pieniądze sprzedali by własne ….. . Zostaliście wybrani przez społeczeństwo nie dajcie się omamić ,bo społeczeństwo które was wybrało wam tego nie wybaczy a wasi wnukowie was rozliczą na kartach historii, a waszymi nazwiskami będą się wstydzić wasi potomkowie.Życie jest bardzo krótkie , tylko trzeba je przeżyć godnie i z HONOREM???