– Moich pracowników wyzywa się, obraża a nawet życzy im śmierci – mówi Krystyna Todorska, kierownik działu świadczeń rodzinnych Miejskiego Ośrodka Pomocy Rodzinie w Siedlcach. Dlaczego? Bo placówka od stycznia wypłaca świadczenia rodzinne na raty.
Już pod koniec ubiegłego roku prasa ogólnopolska zwracała uwagę na opóźnienia w wypłacie zasiłków rodzinnych. Problem ten dotknął w zasadzie wszystkie województwa w kraju. Różne były jedynie jego skale. Okazuje się, że nowy rok tej sytuacji nie zmienił. Powód? Kryzys. To on spowodował, że pieniądze z budżetu państwa partiami wypłacane są wojewodom a ci z kolei, również w ratach, wypłacają je ośrodkom pomocy.
PROBLEM JEST I GO NIE MA
– Dzwonią do nas ludzie z pretensjami, bo czekają na pieniądze a my musimy wypłacać je w ratach – tłumaczy Krystyna Todorska, kierownik działu świadczeń rodzinnych w siedleckim MOPR-ze. – Nie możemy inaczej, bo wojewoda mazowiecki nie przekazuje ich nam w jednym terminie tylko partiami. I rodzą się problemy. Moi pracownicy dostają telefony z obelgami. Wyzywa się ich, obraża a nawet życzy im śmierci. To ten gorszy aspekt pracy w takiej placówce.
Ivetta Biały, rzecznik prasowy wojewody mazowieckiego, Jacka Kozłowskiego nie zgadza się ze stwierdzeniem że w wypłacie świadczeń są opóźnienia. Przyznaje jednak, że pieniądze wpływają na konta ośrodków, w tym także siedleckiego, partiami.
– Świadczenia rodzinne mają być wypłacone do ostatniego dnia miesiąca i tak się dzieje. Wywiązujemy się ze swojego obowiązku chociaż nie robimy tego jednorazowo. To, co w takiej sytuacji zrobi konkretna placówka zależy tylko od niej. Niestety to ośrodki przyzwyczaiły ludzi do wypłat na początku miesiąca. A one mają przecież tylko te pieniądze przekazać.
NIE CHCĘ ICH TRZYMAĆ
Co to oznacza? Oznacza to tyle, że Miejski Ośrodek Pomocy Rodzinie w Siedlcach mógłby wypłacić świadczenia jednorazowo, bez rozbijania na raty. Mógłby, ale wtedy musiałby poczekać aż od wojewody spłyną wszystkie pieniądze. To z kolei doprowadziłoby do sytuacji, w której na jakiekolwiek pieniądze czekałoby się jeszcze dłużej. Słowem zamiast rat byłoby nic. Poza tym MOPR przyznaje również, że nie chce trzymać tak dużych kwot na koncie, bo „a wiadomo co się może stać?”.
– Informujemy zainteresowanych, że świadczenia wypłacane będą ratami, ale to nic nie daje. Ludziom puszczają nerwy, bo po prostu nie mają pieniędzy – podsumowuje Todorska.
Na stronie internetowej Miejskiego Ośrodka Pomocy Rodzinie takich informacji nie znalazłam.
bg
czemu najbardziej roszczeniowi zazwyczaj są ci, którzy nigdy nie dołożyli się do wspólnej kasy? kto dopuścił do sytuacji, że wielu beneficjentów mopru jest święcie przekonanych, że pieniądze rosną na drzewach?
no jak to przeciez im się należy