– Jeśli zalegający śnieg zacznie rozpuszczać się, to mogą wystąpić podtopienia piwnic i niżej położonych terenów – informuje Andrzej Grzywacz, kierownik Biura Bezpieczeństwa i Ochrony Ludności siedleckiego Urzędu Miasta. – Ale nie mówimy o katastrofalnych zatopieniach. Żadnego pogodowego kryzysu w mieście nie ma – dodaje.
Synoptycy co prawda przewidują, że zima może potrwać nawet do kwietnia, ale zima kiedyś się skończy. A wtedy przyjdzie czas na coś co może być gorsze niż minusowa temperatura…ocieplenie. Śnieg, który w tej chwili tonami zalega w naszym mieście rozpuści się. – No popłyniemy normalnie – mówią ludzie stojący na przystanku MPK.
POPŁYNIEMY???
– Popłyniemy bo to jest niemożliwe, żeby ziemia wciągnęła całą tę wodę. – Nie wiem. Nie wiem – dodaje ktoś z tłumu. – To trzeba jakoś uprzątnąć, ale ile pieniędzy na to pójdzie? Sytuacja nie budzi wątpliwości: jeśli przez kilka dni będzie na plusie grożą nam podtopienia piwnic. Dlatego tak ważne jest, aby wielkie hałdy śniegu, które wpisały się w zimowy krajobraz miasta jak najszybciej z niego zniknęły.
– To będzie wywożone przynajmniej z okolic centrum i z parkingów – zapewnia Andrzej Grzywacz i dodaje, że nie jest to jedynie obowiązek Urzędu Miasta. – To także sprawa innych administratorów budynków, osiedli mieszkaniowych, Spółdzielni Mieszkaniowej czy wspólnot mieszkaniowych. Miasto będzie realizowało wywożenie, ale nie może wkraczać w kompetencje innych – dodaje.
WODA PO ŚCIANACH
A u innych nie jest dobrze. W budynkach administrowanych przez Siedlecką Spółdzielnię Mieszkaniową przeciekają dachy, po ścianach mieszkań leje się woda. – Ta zima dała nam wiele do myślenia. W okresie letnim będą remonty – podkreśla Henryk Wilczewski, wiceprezes SSM. Tłumaczy, że Spółdzielnia radzi sobie jak może z zimą. Wywozi śnieg, odśnieża parkingi. Jednak mimo zapewnień, że robi wszystko nie zawsze jej się to udaje. – Wpłynęły do nas wnioski o odszkodowania – przyznaje wiceprezes. – Ktoś złamał nogę, bo teren wokół bloku nie był odśnieżony. Priorytetem jest oczyszczanie dojść do bloków i dojazdy do parkingów.
Nerwowo na hasło „zima” reaguje także Sławomir Garucki, komendant siedleckiej Straży Miejskiej. – Od początku tego roku mieliśmy już prawie tysiąc interwencji w związku z odśnieżaniem. Ponakładaliśmy mandaty, sankcje, były też pouczenia i było tego naprawdę dużo. Powiem tak, i ja i moi pracownicy mamy już dość tej zimy, bo pracy jest ogrom – dodaje.
PUK PONAD NORMĘ
Nie inne zdanie ma Zbigniew Szymański z Przedsiębiorstwa Usług Komunalnych. To konsorcjum firm PUK i PUK Service wygrało przetarg na zimowe utrzymanie dróg w mieście i teraz z wygranej nie cieszy się.
– Dostaliśmy pieniądze nie na taką zimę. Nikt nie przewidział, że będzie tak ciężko. Sprzęt który miał być używany okazjonalnie, jest cały czas na chodzie. Pracujemy po dwanaście godzin na dobę a zdarza się, że ktoś otworzy okno i nas wyklnie za nicnierobienie. Mamy do odśnieżenia 286 dróg i uliczek. Pracujemy ponad normę, ale kontrakt to kontrakt. Nie możemy negocjować, bo podpisaliśmy umowę i koniec. Szczęście, że pomaga nam sztab kryzysowy urzędu miejskiego. W tym tygodniu w jednej z maszyn poluzował się pług. Nie było rady, pracownik musiał go podnieść i wrócić do bazy. W czasie kiedy wracał, dostałem kilka telefonów, że zamiast odśnieżać po prostu sobie jeździmy – podsumowuje Szymański i apeluje o wyrozumiałość.
BEZ EKSTRA ŚRODKÓW
Jak dowiedzieliśmy się w magistracie, w poniedziałek do ośnieżania zatrudniono dodatkowe firmy. Na akcję „zima” nie przeznaczono jeszcze żadnych ekstra środków… Bo to, jak twierdzi Andrzej Grzywacz, na razie nie było potrzebne. Gdyby zaszła konieczność, wykorzystane zostaną pieniądze z rezerwy. W przypadku podjęcia decyzji o sytuacji kryzysowej, w budżecie na taką ewentualność są zabezpieczone finanse. Niestety nikt nie był w stanie powiedzieć nam ile do tej pory Miasto na zimę wydało.
bg