376 interwencji w sprawie odśnieżania chodników, usuwania nawisów śnieżnych i sopli z dachów. Straż Miejska aż 278 razy zwracała uwagę administratorom budynków, 98 razy ich pouczała i nałożyła na nich 2 mandaty. Tak wyglądała i wygląda walka z zimą. Walka trudna, bo strażników miejskich jest mało. Za mało.
Straż Miejska: Koniec z taryfą ulgową
– Ale to już koniec kredytu zaufania – mówi Sławomir Garucki, komendant siedleckiej Straży Miejskiej. – Posypią się mandaty. Rozumiem, że w pierwszych dniach tych obfitych opadów nie było możliwości systematycznego odśnieżania dachów czy chodników. Ale najwyższy czas, aby w końcu o to zadbać – dodaje. – Proszę pamiętać, że oprócz pomocy w usuwaniu śniegu mamy też inne obowiązki.
Od początku roku funkcjonariusze przewieźli, do miejsc zamieszkania lub do noclegowni, około 26 nietrzeźwych osób. Cała akcja zimowa była dla nich priorytetem.
– Reagowaliśmy na telefony, w których mieszkańcy informowali nas o sytuacjach, gdzie mgło być zagrożone ludzkie życie. Komendant Straży Miejskiej tłumaczy także organizację pracy swoich pracowników: – Podzieliłem miasto na trzy kwadraty. Każdy z nich był cały czas patrolowany przez funkcjonariuszy, ale mam ich za mało. Nie jesteśmy jedynymi służbami, które mają obowiązek utrzymania zimowego miasta.
Urząd Miasta: Wykorzystaliśmy wszystkie środki
– Koszty związane z ostrym atakiem zimy – w pierwszych dniach to ok. 50 tys. złotych. Całościowo szacujemy, że może to być nawet 200 tys. złotych. Oczywiście zobaczymy też, jak będzie rozwijać się sytuacja atmosferyczna – powiedział dla www.spin.siedlce.pl Tomasz Marciniuk, rzecznik prasowy magistratu.
Zapewnił jednocześnie, że Urząd Miasta zaangażował w akcję odśnieżania także firmy prywatne. – Zrobiliśmy to niezależnie do tego, że zimowym utrzymaniem dróg zajmuje się konsorcjum firm PUK i PUK Service – dodał rzecznik.
A tu, ceny za godzinę pracy są następujące: pługosolarka – odśnieżanie 243 zł brutto, odśnieżanie wraz ze zraszaniem jezdni – 449 zł brutto, ciągnik z pługiem i piaskarką – odśnieżanie 94 zł brutto, z posypywaniem piaskiem chodników – 187 zł.
Siedlecka Spółdzielnia Mieszkaniowa: Nie uważam, że było coś nie tak
SSM nie podliczyła jeszcze kosztów jakie musi ponieść w związku z utrzymaniem budynków, których jest administratorem. Te kilka dni obfitych opadów śniegu to prawdopodobnie kilkanaście tysięcy złotych. Faktury cały czas spływają.
– Korzystaliśmy z koparek, wynajęliśmy prywatną firmę, ale przede wszystkim używaliśmy swojego sprzętu – tłumaczy Henryk Wilczewski, z – ca prezesa Zarządu Siedleckiej Spółdzielni Mieszkaniowej. – Najgorsze warunki panowały na os. Warszawska – słyszymy. – Zalegający na dachach śnieg i zamarznięte rynny sprawiły, że w kilku mieszkaniach zaczęły przeciekać dachy. Ale już opanowaliśmy sytuację, szkody zostały naprawione. Pomogła nam w tym firma Energosystem, ktorą wynajęliśmy. Mieszkańcy administrowanych bloków dzwonią do nas dziękując za szybkie interwencje. W sezonie letnim dachy, które teraz ucierpiały zostaną docieplone – obiecuje w rozmowie Wilczewski.
Kto jest odpowiedzialny za to, że do przecieków dachów w ogóle doszło?
– Myślę, że nie możemy przyznać się do błędu – słyszymy od prezesa. – Nikt przecież nie spodziewał się takich opadów śniegu. Kolejne już nas tak nie zaskoczą.
Dopytywany przez nas, czy wyciągnie konsekwencje jeśli okaże się, że zarządcy bloków administrowanych przez SSM nie dopełnili swoich obowiązków, poinformował że kierownicy są rozliczeni.
bg
No ja słyszałem, że taki mandat od straży miejskiej to około 20-30 zł. Straszna kwota, normalnie każdy to odczuje. No to nie dziwmy się czemu tyle sopli jeszcze wisi z budynków. Lepiej poczekać, aż same stopnieją.
Takie rzeczy powinno się usuwać na bieżąco, a nie czekać, aż komuś z tego powodu stanie się krzywda. Widać tutaj ewidentnie za mało jest środków do sprawnego działania i w tym tkwi problem.