Wczoraj odbyło się spotkanie związków zawodowych z zarządem firmy Polimex- Mostostal. Niestety rozmowy zakończyły się fiaskiem. Związki zawodowe przedstawiły swój protokół rozbieżności i dzisiaj wyślą pismo do ministra pracy o mediatora, który pomógłby w rozwiązaniu sytuacji w spółce. A ta jest trudna. Na dniach będą wręczane pierwsze wypowiedzenia umów o pracę.
– Nie ma co ukrywać: obecnie bronimy się przed likwidacją firmy – mówi Andrzej Hojna, przewodniczący zakładowej „Solidarności” w Polimeksie-Mostostal. Mamy wrażenie, że zarząd chce stworzyć firmę inżynierską składającą się z tysiąca lub góra 1200 pracowników a przypomnijmy, że w firmie pracuje w niej ponad 7 tysięcy ludzi. W naszym mieście zostanie wtedy kilkaset osób z kadry, a to byłoby tragedią – dodaje.
Cztery punkty
Związki przedstawiły zarządowi protokół rozbieżności, w którym wymieniają cztery główne punkty. Pierwszym są zwolnienia grupowe, druga rzecz to nowy projekt Zakładowego Układu Zbiorowego.
– Nowy Układ pozbawia pracowników dosłownie wszystkiego – tłumaczy Hojna. – Dodam jeszcze do tego zakładowy fundusz świadczeń socjalnych, który w poprzednich latach nie był prawidłowo naliczany oraz premie pracowników umysłowych, których pracodawca nie wypłacił w całości od 2011 roku – dodaje.
Hojna podkreśla, że związki nie chcą wszystkiego teraz zaraz, ale w granicach obecnych możliwości. Wiadomo już, że na dniach kolejnej grupie pracowników zostaną wręczone wypowiedzenia umów o pracę. W skali całego kraju będzie to około 260 osób, z czego kilkadziesiąt w Siedlcach.
Dziesiątki rodzinnych tragedii
– Od kwietnia na czas rozmów zwolnienia były zablokowane, ale niestety bez porozumienia znów ruszą. Najgorsze jest to, że na tej liczbie najprawdopodobniej się nie skończy – wyjaśnia przewodniczący. – Boimy się co dalej – dodaje.
Pracownicy obawiają się, że wszystko to prowadzi do powolnego „zwijania firmy”.
– Przede wszystkim jednak chcą aby ktoś wytłumaczył im jak doszło do tego, że tak potężna firma, z lidera w Polsce spadła w tak krótkim czasie do takiego poziomu – mówi Albert Milatti, przewodniczący Międzyzakładowego Związku Zawodowego „Budowlani” w Polimeksie-Mostostal. – Boję się. Zamknięcie firmy w naszym mieście doprowadzi do dziesiątków tragedii. I nie chodzi tu tylko o nas – pracowników Mostostalu.
Chodzi o lokalnych przedsiębiorców będących naszymi dostawcami, sklepikarzy.
Będzie referendum strajkowe
– Zaczynamy referendum strajkowe. Musimy wiedzieć czy pracownicy poprą nasze działania – przyznaje Hojna.
Strajk to dla niego ostateczność. – My przekazaliśmy do zarządu nasze propozycje jak można oszczędzić firmę bez zwalniania. W całej firmie jest 800 kierowników i 100 dyrektorów, czyli na 6 pracowników jest jeden kierownik. I tutaj odchudzenie jest potrzebne. Niestety nikt nie chce z tej grupy zrezygnować z części wynagrodzenia, a ja nie mówię już o takich przywilejach jak samochody. Zarząd mówi, że będą próbować i przyglądać się sytuacji, ale nie robią tego tylko zwalniają, a to też generuje koszty – dodaje.
Mowa o kilkunastu milionach.- Jeżeli przyjmiemy, że średnie wynagrodzenie w firmie wynosi 3 tysiące złotych i pomnożymy to przez trzymiesięczną odprawę mamy 9 tysięcy jeśli dodamy do tego 2 miesiące nieświadczenia pracy w sumie nazbiera się 15 tysięcy. Pomnóżmy tę kwotę przez 1194 pracowników i mamy skalę kosztów – twierdzi Hojna.
Daje to ok. 18 mln złotych. Związki uważają, że jedynym ratunkiem jest produkcja, bo jej ograniczenie nie pomoże uratować firmy.
– My chcemy realizować zlecenia które mamy, jeszcze mamy. Tylko niestety nie mamy na nie pieniędzy. Nie możemy dopuścić do sytuacji, że klienci których jeszcze mamy od nas odejdą – tłumaczy przewodniczący.
obniżyć wartość spółki i sprzedać ją inwestorowi zagranicy, to czego chce zarząd.
Tak jest, prywatyzacja" po polsku", ostatni siedlecki zakład , zamiast ratować , sprzedać chce Zarzad inwestorowi zagranicznemu ??? Żal… nie ma słów !
Prezes Mikołajczuk z ZUTu tak pięknie się wozi służbowym Mercedesem !!!Niewiesz Pan jaka jest sytuacja firmy? oddawaj Pan auto i przesiadaj się do autobusu bo jak firmy nie będzie to i pana nie będzie.
Żeby to tylko jeden tak się woził…
Nic już nie pomoże tej firmie…takiego zadłużenia nie da się spłacić, zwłaszcza gdy jednocześnie ogranicza się działalność firmy, na produkcji od ponad 3 miesięcy nie dzieje się nic. Nie ma materiału , nie ma pieniędzy. Przygoda z Polimexem się kończy.
Chyba to bardzo proste, tylko zwolnić ponad połowę kadry kierowniczej, tak aby jeden kierownik (menager, dyrektor, prezes), miał nie mniej niż 50 osób pod nadzorem i od razu będą oszczędności i wydajność wzrośnie.
we wszystkich firmach w których pracowałem jeden kierownik przypadał na 3-8 pracowników. Większej ilości nie będziesz w stanie motywować ani kontrolować.
No to w "spółkach miejskich" mamy super zarządzanie i odpowiednią motywację. Kiedyś Spin ruszył temat ARM, gdzie na 3 pracowników przypadało 3 prezesów ze słynnym 1/3 Mózgu Pawłowskim. Dobrą motywację i kontrolę mają też w TBSach – na 4 pracowników – 2 prezesów.
Ej kadet a w szkole jeden wychowawca przypada na ilu uczniów owszem pewnie napiszesz,że szkoła to nie firma ale w szkole także nie może być anarchii z tego co wiem bo jakby była to no właśnie to by było.
Panie Fan – są różne branże – te które ja znam mają akurat taką strukturę – przy czym "kierownik" zazwyczaj robi to samo co pracownicy – tylko w mniejszym wymiarze, albo najtrudniejsze tematy – a w pozostałym czasie "ogrania" swój zespół. Przykład ze szkołą zupełnie nietrafiony.
Ludzie nie ma co się oszukiwać obecnemu zarządowi nie zależy na utrzymaniu tej firmy .
jak taka dobra metoda zarządzania i kontroli to dlaczego opłakany koniec firmy
Dziś mają wyręczać wypowiedzenia stosunku pracy, 25% załogi, będzie miało smutny weekend. Ciekawe ile z tego przypadnie na fizycznych, zapewne większa część.
przecież wszyscy doskonale wiecie, że żaden dyrektorek nie zrezygnuje z auta służbowego i ze swojej pensji żeby uratować chociaż jednego pracownika fizycznego. Oni martwią się teraz o własną kasę.Każdy na swoim osiedlu ma takiego sąsiada i doskonale wie.
Tqa firma jest chora i uklady w niej tkwiace pracuja cale klany rodzinne zero kompetencji i doswiadczenia , Przywslowiowy kierownik ma nikła wiedze a kase bierze naprawde bardzo dobra najmniej zarabiajacy ok 5000 .Patrzac na ludzi zatrudnionych w innych firmach tez na kierownicych stanowiskach wiedze maja o wiele wieksza i wiecej pracy a kase mniejsza niz ci pseudo kierownicy i dyrektorzy i jak ta firma ma funkcjonowac gdzie zyluje sie zwyklego pracownika a kadra sie tylko bawi za doba kase szkoda zwyklych ludzi ktorzy utrzymuja caly ten chory uklad . pol biurowca do odstrzalu i zrobila by sie zdrowa atmosfera
Jestem ciekawa czy wszyscy co tutaj narzekają tak na kierownictwo że zarabiają taką kasę i się wożą brykami i że rozwalają firmę są ludzie którzy są uczciwi nie wynoszą nic z zakładu długopisu ,tonerów , farby , śrub i takich tam rzeczy które nic nie znaczą bo co tam ja wezmę długopis to tylko jeden a kiedy każdy bierze jeden długopis to ile mamy długopisów sami doprowadzacie do upadku firmy wynosząc ją po kawałku a potem zwalcie że ktoś źle rządzi
Nie przesadzasz? Na pewno wynoszenie takich rzeczy jak długopisy itp. jest godne potępienia i przynosi pewne straty, ale po co wplatać to w tego typu komentarze jak powyżej?
Nadwyżka kadry kierowniczej zaburza wg mnie pracę firmę pod 2 względami:
– finansowym (wysokie pensje)
– strukturalnym (dużo rządzących, mało ludzi do pracy)
No i dopiero poprzez połączenie 2 powyższych mamy sytuację jaką mamy…
A koszt długopisów to może się wydawać sporo, ale w stosunku do np. wypłaty pojedynczego pracownika, ale nie w stosunku do kapitału całej firmy…
Żal ludzi tam pracujących pozostawionych samym sobie. Co dalej z nimi będzie, z ich dziećmi i rodzinami. Miejmy nadzieję.